Lis, Sąsiad i nasza planeta. Lis jest ciepły, troszkę zakręcony, wrażliwy, lubi proste życie. Sąsiad jest „obyty”, sprytny i pomysłowy. Nasza planeta to Ziemia, która potrzebuje zarówno tych sprytnych, jak i tych prostolinijnych, dobrodusznych. Jednak najbardziej potrzebuje mądrych i odpowiedzialnych i myślących.
Czasami trzeba poszukać trochę więcej, żeby zrozumieć postacie w książkach. Przepadam za książkami, które do tego skłaniają, choć nie każda książka dla dzieci zachęca do zerknięcia za kulisy, niektóre są proste i oczywiste. Ta zachęca bardzo i zacznę od tego, co znalazłam z tyłu sceny.
Skąd ten Lis na rowerze?
Francuski autor FibreTigre jest tajemniczą postacią. Tworzy gry komputerowe, niekoniecznie zależy mu na światowej sławie. Trudno znaleźć wywiady tłumaczone na język angielski, ale wiadomo, że ma sporo dystansu do siebie i tego, co dzieje między ludźmi. Pozwala swoim myślom i pomysłom żyć swoim życiem, z wielką korzyścią dla tego, co tworzy.
Pewnego dnia autor spotkał Floriane Ricard, ilustratorkę, która rozmyślał sobie właśnie o książce do narysowania. Chciała, żeby był tam lis jeżdżący na rowerze, bo sama uwielbia rowery i przyrodę. Tak się zaczęło, a efektem ich wspólnej pracy jest bardzo niezwykła propozycja dotykająca tematu ekologii i wrażliwości.
Lis, Sąsiad i 3 historie
W książce znajdziemy 3 osobne historie i dwie główne postacie. Lis nosi spodnie na szelkach, jest trochę gapciowatym wrażliwcem, nie zwraca uwagi na rzeczy materialne. To znaczy, nie są mu one do szczęścia potrzebne. Za to bardzo potrzebuje świeżego powietrza, spokoju, przestrzeni. To pozwala mu się skupić i czuć się bezpiecznie. Jest też uparty, co ma znaczenie, bo gdy sobie coś postanowi, to nie odpuszcza, aż dokończy… na szczęście dla planety.
Sąsiad jest przyjacielem Lisa. Jest człowiekiem. Ma swoje sprawy, lubi analizować sytuację przy pomocy wyliczeń matematycznych i czasem gubi się, jeśli chodzi o wrażliwość na świat. Nie jest złym po prostu czasami widzi wyłącznie czubek własnego nosa. Taka ludzka przypadłość, do której lis podchodzi z zadziwiającą wyrozumiałością.
Dziwna para, ale dobrze im się razem mieszka na naszej planecie. Dbają o nią – każdy na swój sposób, choć człowiekowi idzie to o wiele gorzej. Gdy łączą siły w działaniu, wszystko układa się mądrze i dobrze.
Lis ratuje swój rower
Pierwszy rozdział zaczyna się od katastrofy, bo ciężarówka najeżdża na rower lisa. Gdy ten rozmawia o jego naprawie w warsztacie, ktoś zabiera poturbowany rower i… lis wyrusza na poszukiwania. Oczywiście Lis mógłby kupić nowy rower, ale właśnie dlatego, że jest Lisem, któremu zależy na planecie, woli naprawić.
Żeby naprawić, trzeba go odszukać i tu zaczyna się cała przedziwna wędrówka, która ostatecznie doprowadza lisa do warsztatu pewnego człowieka. I wiecie, jaki ma pomysł ten człowiek? Odda Lisowi rower pod warunkiem, że ten naprawi dziesięć porzuconych rzeczy i rozda je potrzebującym ludziom.
I co? No właśnie to, że Lis naprawia i rozdaje, a my widzimy go jako bohatera w pelerynie stylizowanej na Supermana.
Tak sobie myślę, że to bardzo trafne porównanie, żyjemy w czasach, kiedy bohaterami są ludzie, którym chce się wykonać wysiłek i naprawić zepsutą rzecz, zamiast wyrzucać, mnożąc górę śmieci na naszej planecie.
Lis i pieniądze za nic
Druga opowieść dotyczy kasy, którą Sąsiad po prostu wygrał. Bardzo ciekawa historia zaczynająca się od stwierdzenia, że sąsiad nie lubi pieniędzy. Wiemy też, że nie są ważne dla Lisa i tego się trzyma.
Jednak okazuje się, że deklaracja człowieka, że za pieniędzmi nie przepada, ma się nijak do rzeczywistości. Zwłaszcza gdy trzyma się w dłoniach garść banknotów, teoria mija się z praktyką.
Po nieprzespanej nocy Sąsiad jednak dochodzi do wniosku, że pieniądze się przydadzą. Rzuca się w wir „ulepszania życia”, kupując wszystko, co uznaje za potrzebne. Jak to bywa w takich przypadkach, za potrzebne uznaje w zasadzie wszystko: komputer, futro, złoty zegarek, a nawet helikopter.
Doceniam ironię nawiązująca do inteligencji Sąsiada, który potrafi się zmienić w kilka minut.
Lis gubi się w tych wydatkach, obliczeniach i możliwościach.
Lis ucieka
Lis wsiada na rower i wyrusza do lasu, gdzie wraz z innymi zmęczonymi nadmiarem rzeczy ludźmi, mieszka i pracuje skromnie. Przepięknie pokazane jest tu proste życie blisko natury – jedzenie poziomek, eko-szklarnie, domy z drewna i ognisko. Oczywiście wiem, że to bardzo przerysowane skrajności, mało kto rzuca wszystko i jedzie w Bieszczady zbierać grzyby i łowić ryby.
Jednak nie trzeba tej książki czytać dosłownie, ma skłonić do myślenia o tym, jak się zachowujemy i czy na pewno jesteśmy spójni w tych naszych deklaracjach, że „dbam o siebie i przyrodę”. Sąsiad w końcu poszedł po rozum do głowy.
Lis i wielka woda
W tej części książki Sąsiad chce zadbać o ogródek, ale nie bardzo ma ochotę narobić się przy pieleniu i pielęgnacji roślin. Kupuje Superśrodek, który zwalcza wszystko, nawet kamienie. Sąsiad jest perfekcjonistą i po prostu chce mieć ładnie koło domu, znowu nie pomyślał o planecie. Taki środek może przecież bardzo zaszkodzić przyrodzie.
I dokładnie o tym jest ten rozdział. Superśrodek zadział świetnie, ale wylanie go przed domem, nie zamyka tematu. Właściwie to dopiero początek życia takiej żrącej substancji. Przenika do gleby, dostaje się do wody, a tam przecież żyją najróżniejsze stworzenia i rośliny.
Lis zabierają się do ratowania przyrody. To smutne, że Sąsiad, ten światły człowiek, jest jednocześnie tak okrutny w swej bezmyślności.
Lis jest mądrzejszy od człowieka
Nasz własny ogródek nie jest ani początkiem, ani końcem świata. Jest integralną częścią planety, o, którą mamy obowiązek dbać, nie tylko wykrzykując hasła, że trzeba.
Myślenie jest wielką wartością i tu Lis dochodzi do słusznego wniosku, że trzeba czegoś więcej (Sąsiad to taki światły człowiek), żeby być dobrym dla planety. Niszcząc ją, niszczymy siebie, ludzie uważający się za inteligentnych powinni to rozumieć. A jednak… lepiej to czuje i rozumie nasz gapciowaty Lis.
Mam wrażenie, że Sąsiad w tej książce jest tym, którego trzeba prowadzić za rękę, żeby ostatecznie sam się nie doprowadził na skraj przepaści. Pytanie tylko, na ile Lisowi wystarczy zapału i cierpliwości?