Zastanawiałam się, jak zostaną ograne Małe Charaktery. Psychologiczny magazyn dla dzieci. Można powiedzieć, że to dziecko dużych Charakterów, które od lat wspierają dorosłych. I są chyba najlepszą gwarancją jakości tych małych.
Przejrzałam od deski do deski pierwszy numer, z radością stwierdzając, że odnajduję w nim masę znajomych twarzy. Większość treści pisana jest przez polskich autorów książek dla dzieci, oczywiście konsultowana psychologicznie. Jeśli znacie i lubicie twórczość m.in. Grzegorza Kasdepke, Pawła Beręsewicz czy wiersze Agnieszki Frączek, to jest szansa, że spodobają się Wam Małe charaktery.
Spotkałam tam nawet Kota Kocisława, o którym pisałam na blogu: Kot Kocisław i jego ludzie >>
Małe charaktery i rodzina
Motywem przewodnim pierwszego numeru jest rodzina. Bardzo dobry pomysł, bo przecież tu się najczęściej wszystko zaczyna, jeśli chodzi o odpowiedzialność za emocje.
Małe charaktery dedykowane są dzieciom w wieku 6-12 lat, dlatego zamiast przydługawych artykułów, są w nich tematyczne opowiadania i pomysły na zabawy. Wiek czytelników zdecydowanie wskazuje na to, że przy informacjach psychologicznych potrzebne będzie wsparcie dorosłych, zatem wspólne czytanie, jak najbardziej wskazane.
Jest też aktywne czytanie, to znaczy czytanie ze zrozumieniem, ale też z naciskiem na własne (czytelnika) potrzeby i emocje. W opowiadaniu „Zaskakujący skarb” jest o rzeczach naprawdę ważnych, trochę o relacji między rodzeństwem. Na końcu pytania sprawdzające i zachęcające do samodzielnego główkowania – myślenie logiczne. Wreszcie pytania, na które tylko czytelnik zna odpowiedź, bo dla każdego oczywiście będzie ona inna.
Małe charaktery to narzędzie
Pamiętam, jakie czasopisma sama czytałam, wchodząc w wiek dojrzewania, dlatego cieszę się, że są mądre propozycje dla dzieci o wiele młodszych. Dzięki takim gazetom jest szansa, że gdy nastolatki zostaną zalane pisemkami typu Bravo, nie wpadną w kompleksy np. na temat swojego wyglądu. Będą znały swoją wartość, a w gorszych momentach będą też wiedziały, jak sobie pomóc lub kogo poprosić o wsparcie.
Przeczytaj też, czego nie mówić, jeśli chcemy wzmocnić odporność psychiczną dziecka >>
Dokładnie jak Tomek z opowiadania Agnieszki Pawłowskiej „Oswoić smutek”. W jego przypadku kiepski nastrój wynikał z kilku powodów i po prostu zaczęło się w pewnym momencie przelewać. Wyprowadzka najlepszego przyjaciela, rodzice skupieni na młodszym rodzeństwie i przede wszystkim tłumione emocje.
Super przykład na to, jak wspierająca może być rozmowa z bliskimi, którzy akceptują pretensje, żal, smutek i potrafią zareagować tak, by pocieszyć. Wysłuchać i zrozumieć.
Małe charaktery się rozkręcają
To dopiero pierwszy numer, mam nadzieję, że fajnie się rozkręci. Założenie jest takie, że dziecko zaprzyjaźnia się ze stałymi bohaterami pojawiającymi się w magazynie. Poznajemy ich na pierwszej stronie, dzięki wierszykowi Agnieszki Frączek. Jest też miejsce na zdjęcie dziecka i podpis.
Komuś może się wydawać, że taki podpis ma niewielkie znaczenie. Proszę Was jednak, zachęćcie dzieci, by to zrobiły. Podpisując się pod czymś sprawiamy, że to jest bardziej nasze, ważne.
Taki mały zabieg psychologiczny, który pamiętam z pierwszych dni w nowej szkole mojej córki. Wyjaśniając jej (wchodziła do już istniejącej klasy), na czym polegają zasady szkolne, jakie zachowania są akceptowane, została poproszona o podpis na karcie z tymi zasadami.
Gdyby jej to tylko powiedziano, pewnie jednym uchem by wpadło, drugim wypadło. Składając podpis wiedziała, że daje namacalny sygnał: Biorę za to odpowiedzialność. Wszystko to było w formie zabawy, bo miała wtedy 7 lat, ale do dzisiaj pamięta, jak ważna się wtedy poczuła. Czuła, że dorośli traktują ją poważnie.
Potraktuj mnie poważnie
I myślę, że w tym może tkwić siła tego magazynu, żeby dzieci czuły się potraktowane przez dorosłych poważnie. Nie stanie się tak, jeśli po prostu damy dziecku gazetkę i niech się edukuje. Zwłaszcza że temat przewodni tego numeru dotyczy rodziny. Warto poświęcić czas i zaangażować się we wspólne czytanie i aktywności (jest ich cała masa). Wtedy właśnie pokazujemy, że nam na tym wspólnym czasie i na emocjach zależy.
Dzisiaj inwestujemy, kiedyś zbierzemy plony. I to wcale nie za 20 lat. Zapewniam, że mniej więcej po 12 roku życia dziecka zaczniecie zauważać, że zbieracie to, co zostało zasiane w zasadzie od początku. Wiem, co mówię, bo jestem mamą (dzisiaj) 12-latki. 😉
Znani i lubiani autorzy
To jest też numer przedwakacyjny, co widać na stronie opracowanej przez najwspanialszą Nikolę Kucharską. Jej książki pełne są śmiechu, smaczków i ważnych rzeczy wartych zapamiętania. Tu jest podobnie, bo dzieci robią test zachęcający do otwartości i zbierania nowych doświadczeń.
Z punktu widzenia dorosłego ważne mogą się też okazać informacje zawarte na dole strony. Przy niemal każdym opowiadaniu czy zabawie, mamy wyjaśnienie, po co to robimy, do czego to (emocjonalnie) może się przydać.
Małe charaktery kształtują duże
Napisanie pocztówki z wakacji do babci czy cioci, wzmacnia więzi z bliskimi. Może też być dla wielu dzieci nowym samodzielnym doświadczeniem (adresowanie, wysyłanie itd.).
Tworząc motyle origami do opowiadania Tiny Oziewicz, dzieci nie tylko ćwiczą dłonie, ale też cierpliwość, wytrwałość, koncentrację i współpracę.
Opracowując własny zielnik można ćwiczyć kreatywność i planowanie.
Przy okazji muszę jeszcze powiedzieć, że bardzo, ale to bardzo podoba mi się taka duża ilość tekstów i pomysłów na aktywności związanych z przyrodą. Są nawet całe opowiadania skupione na przyrodzie np. „Nie ma jak w rodzinie borsuków” Doroty Sumińskiej. Od razu też nawiązanie do tematu przewodniego numeru.
Rodzinne czytanie
Jest prosto, ciekawie i spójnie. Nikt nie przegiął z dydaktyzmem, przynudzaniem. Na końcu znalazłam jeszcze coś z mojej działki, czyli polecenia książek dla dzieci.
I świetny dodatek, czyli plakat z drzewem genealogicznym rodziny do wspólnego uzupełnienia.
Małe charaktery czy pisemko z zabawką?
Tak sobie myślę, że Małe charaktery znajdą swoje miejsce w sercach małych czytelników. Liczę, że znajdą też miejsca w sercach rodziców i nauczycieli. Przy tych drugich ogromnym ułatwieniem są gotowe pomysły na zabawy z dziećmi. Bo prawda jest taka, że to od nas – dorosłych – zależy, czy taka gazeta trafi w ręce dzieci.
Nie mam wątpliwości, że trudno będzie wygrać batalię „przy kasie”, gdzie najczęściej obok stoją też pisemka z kiczowatymi zabawkami jednorazowymi i krzykliwymi ilustracjami, na których raczej żaba nie jest zatopiona w lekturze. Na szczęście jest prenumerata.
Zerknęłam na stronę internetową MałeCharaktery.pl, bo też w pewnym momencie jest w gazecie odniesienie do sieci przy budowaniu modelu rakiety. Dużo tam się dzieje dla prenumeratorów. Z punktu widzenia osoby mieszkającej poza Polską, to też jest wygodne rozwiązanie, żeby z zasobów korzystać on-line.
Małe CHARAKTERY
Dołącz do grupy Aktywne Czytanie – książki dla dzieci na FB
Swoją opinię mogłam wyrazić dzięki współpracy z wydawnictwem i przemyślanej decyzji, że chcę się nią z Wami podzielić. Zostawiam link afiliacyjny do Ceneo i tabelkę z cenami w różnych księgarniach na BuyBox. Mam nadzieję, że skorzystacie.