Basia chodzi do przedszkola, ma starsze i młodsze rodzeństwo oraz świetnych rodziców. Miewa też różne pytania na temat życia i relacji z innymi ludźmi.
Seria autorstwa Zofii Staneckiej od lat towarzyszy dzieciom, a dla wielu Basia jest częścią rodziny.
Ma swoich wiernych fanów, ale też wzbudza emocje. To znaczy, niektóre historyjki je wzbudzają. Obserwuję czasem, jak grupie Aktywne Czytanie na Facebooku, jak toczą się dyskusje na temat Basi. Jedni lubią, inni niekoniecznie. Tych książek jest tak wiele, że tak naprawdę trudno o jednoznaczną opinię.
Osobiście uważam, że część pretensji do Basi wynika z czytania jej dzieciom, które niekoniecznie jeszcze do tych opowiadań dorosły.
Kto się przyjaźni z Basią?
Te treści są często bardzo konkretne, takie do szpiku kości życiowe, bez lukru czy moralizowania. Czasem autorka specjalnie pokazuje trudne, „dyskusyjne” sytuacje, po to, żeby dzieci (i dorośli) zatrzymali się na chwilę i zadali pytanie, czy to jest OK?
Rozumiem ten sposób pisania i „zaczepiania” czytelników, choć jasne jest dla mnie też to, że nie każdemu ten styl odpowiada.
Zauważcie, że często końcówki historii są jakby niedopowiedziane. To przestrzeń do rozmowy z dziećmi i poznania ich przemyśleń na dany temat. A do tego trzeba te własne przemyślenia czy podobne doświadczenia już mieć. Dlatego zachęcam do sięgania po Basię z dziećmi w odpowiednim wieku, bo niektóre opowiastki są przygotowane z myślą o tych starszych czytelnikach.
A ja dzisiaj zostawiam moje przemyślenia na temat trzech tytułów.
Basia. Wielka księga przyjaźni
Autorka Zofia Stanecka
Ilustracje Marianna Oklejak
Wydawnictwo HarperKids
Wiek czytelników: 5+
Okładka twarda, kartki miękkie
Zdjęcia bez filtrów.
Wydaje mi się, że „Basia. Wielka księga przyjaźni” będzie gratką dla miłośników tej serii. Zofia Stanecka rozpracowuje temat na bardzo wiele sposobów.
Na początku coś w rodzaju wywiadu z rodziną i znajomymi Basi, a wszyscy odpowiadają na jedno pytanie: Kim jest przyjaciel? Jak łatwo się domyślić, każdy odpowiada inaczej.
Dziadek uważa, że kiedyś to były przyjaźnie, a dzisiaj już to już nie to samo. Mama z kolei twierdzi, że przyjaciel to ktoś, z kim chcesz dzielić życie. Misiek Zdzisiek natomiast podpowiada, że przyjaciel to ktoś, kto wybierze się z tobą po miód do spiżarni nawet w środku nocy.
Cudowne są to wypowiedzi, od razu pokazują, jak różnie możemy na ten temat spojrzeć i z jakim poczuciem humoru pisze autorka.
O przyjaźni na różne sposoby
Pomysł na opowiadania polega więc na tym, że spoglądamy na przyjaźń pod różnymi kątami. Całość podzielona na trzy duże części: w rodzinie, w przedszkolu, wśród zwierzaków.
Do tego jeszcze złote myśli Miśka Zdziśka, które warto sobie zanotować albo wydrukować. 😉
Są też podpowiedzi, jak dbać o przyjaciela w „Kąciku porad dziadka Henryka”. A skoro Misiek Zdzisiek wyrasta na nowego Paulo Coelho, autorka dorzuciła także miśkowe porady, jak dbać o przyjaciela i przyjaźń.
Jest jeszcze taki rozdział: „Opowieści o przyjaźni”, gdzie różne postacie np. dziadek Henryk, babcia Krystyna, Marcel, mama czy (a jakże!) Misiek Zdzisiek, dzielą się krótkim historiami własnych przyjaźni.
Basia i rodzinka
W tych trzech dużych częściach, o których wcześniej wspomniałam, znajdują się krótsze rozdziały. To historyjki z życia Basi i rodziny.
Do mnie bardzo przemawia ta pierwsza pt. „Jak brat z siostrą”, ponieważ jestem młodszą siostrą starszego brata i dokładnie jak Janek i Basia, bardzo często się kłóciliśmy. I dokładnie tak samo, jak mama, moi rodzice rzucali zdania w stylu: Jesteście rodzeństwem, powinniście się przyjaźnić.
Na szczęście mama Basi zreflektowała się szybko, bo tak naprawdę zmuszanie do przyjaźni czy to z rodzeństwem, znajomi czy kimkolwiek innym, nie ma najmniejszego sensu. A dorosłym zdarza się to dość często.
Może kojarzycie sytuacje, kiedy do waszych dzieci przyjeżdżają kuzyni albo przychodzą do was znajomi ze swoimi dziećmi? Miewamy wtedy takie oczekiwanie, że dzieciaki po prostu pójdą do swojego pokoju i będą się świetnie bawiły.
Jednak warto wziąć pod uwagę, że dla dzieci te inne dzieci, są często obcymi osobami albo kimś, z kim niekoniecznie mają ochotę spędzać czas, tylko dlatego, że rodzice się przyjaźnią. Dlatego też myślę, że z tych historyjek kilka wniosków wyciągną dla siebie również dorośli.
Potrzebna przyjaźń
Jest też opowieść o tym, że warto po prostu od czasu do czasu rozmawiać z przyjaciółmi, bo oni jednak mają nieco inną perspektywę niż najbliższa rodzina.
Na przyjaźnie zerkamy tutaj też z perspektywy babci i dziadka, czyli długoletniej znajomości, ale także oczywiście z perspektywy rówieśniczej, trochę nawet idącej w kierunku zazdrości i zaborczości.
Często się zdarza, że dzieci nie mają ochoty dzielić się przyjaciółką czy przyjacielem, chciałyby mieć koleżankę tylko dla siebie. A przyjaźń przecież niekoniecznie polega na tym, że mamy czyjąś sympatię i uwagę na wyłączność.
W przedszkolu o przyjaźni
W części o przedszkolu też jest kilka opowiastek „do przerobienia”. Na przykład o chorującej Anielce, tęskniącej za przyjaciółmi.
Oczywiście jest o kłótniach między przedszkolakami, obrażaniu się i dochodzeniu do kompromisów.
Bardzo się cieszę, że autorka podjęła temat wykluczenia. W rozdziale pt. „Przyjęcie” wszystkie dzieci dostają zaproszenie na urodziny do Zuzi. Wszystkie, oprócz Dżesiki, której robi się z tego powodu bardzo, bardzo przykro.
Łatwo sobie wyobrazić, co czuje takie wykluczonych dziecko, kiedy w zasadzie wszystkie inne z ekscytacją rozmawiają o nadchodzącym przyjęciu, prezentach itd.
czy
O przyjaźni zwierząt i ludzi
W trzeciej części spoglądamy na przyjaźń z perspektywy zwierząt. Na przykład, kiedy mamy już w domu pupila i pojawia się jakieś inne zwierzę. Dokładnie to przeżył Szczotek, gdy Marcel przyniósł do domu chomika.
Jest też opowiastka o tęsknocie, bo przecież zwierzęta (zwłaszcza psy, które są tak bardzo lojalne i potrafią bezwarunkowo okazywać miłość), bardzo tęsknią, gdy ich ukochani właściciele znikają na dłuższy czas.
Także historia o pomaganiu potrzebującym, bezdomny zwierzakom chwyta za serce.
Ale jest też świetne opowiadanie o kotku Titiego. Takim, który nic a nic nie lubił się przytulać, za to lubił chodzić własnymi drogami. To bardzo częste, kiedy przygarniamy do domu zwierzęta, że dzieci chcą się z nimi od razu zaprzyjaźniać i bawić, a zwierzaki niekoniecznie mają na to ochotę.
Basia i szkoła
Kojarzycie ten moment, w którym dziecko będące jeszcze w przedszkolu, marzy o tym, żeby pójść do szkoły? Dokładnie o tym samym, choć jedynie przez chwilę, marzy Basia.
Tak się składa, że Basia ma starszego brata Janka, który zna wiadomości na temat szkoły z pierwszej ręki. Bez ogródek zniechęca dziewczynkę do tego marzenia.
W szkole trzeba siedzieć spokojnie w ławce, nie ma czasu na zabawę, jak w przedszkolu. Janek jest przekonany, że Basia jest o wiele za mała na to, by wytrzymać trudy uczniowskiego życia. I w ten sposób z marzenia… rodzą się wątpliwości, a nawet lęk.
Zaprzyjaźnić się ze szkołą
Sytuację lękową potęguje również doświadczenie kuzyna, dla którego szkoła jest udręką. Antek jest tym dzieckiem, które nie może przyzwyczaić się do siedzenia w ławce i ma ogromne problemy ze skupieniem się.
Zresztą o tych problemach mama Antka rozmawia z mamą Basi i Janka, a dzieci niechcący tę rozmowę podsłuchują.
Od słowa do słowa wszyscy wspólnie dochodzą do wniosku, że edukacja domowa jest tym, czym dzieci mogą być zainteresowane. Dorośli na serio rozważają zmianę szkoły Antka, a te rozważania są inspiracją do wspólnej zabawy i nauki.
Basia bawi się w szkołę
Dzisiejsza lekcja to pieczenie ciastek, gdzie autorka sprytnie pokazuje, że niemal każda zabawa może być czymś na kształt szkoły. Przecież przy pieczeniu ciastek potrzebna jest umiejętność dodawania, mierzenia, a nawet dzielenia, jeśli chce się ciastkami wszystkich równo obdarować.
Potem dzieci jeszcze mają lekcję polskiego, bo dekorują słodkości literami alfabetu.
W ten sposób Basia nieco oswaja temat szkoły, o którym później rozmawia z mamą. Ta z kolei z lubością snuje własne szkolne wspomnienia, które nie zawsze były różowe. A następnego dnia zabiera Basię na zwiedzanie szkoły Janka.
Ostatecznie sprawa szkoły okazuje się „do zniesienia” i do zrozumienia. Basia dochodzi do wniosku, że jednak chętnie będzie tam się uczyć, ale dopiero za jakiś czas, jeszcze jest na to za mała.
Szkoła dla początkujących
Podoba mi się pokazanie szkoły z tak różnych perspektyw. Zauważcie, że mamy wyobrażenia przedszkolaka, nic jeszcze tak naprawdę niewiedzącego o życiu ucznia. Mamy początkującego ucznia, a właściwie dwóch, w tym jeden taki, który ze szkołą ma ogromne problemy. Są też wspomnienia dorosłych i wreszcie konfrontacja z rzeczywistością, czyli wizyta w szkole.
Żadnych cukierkowych opowieści o tym, że wszystko będzie dobrze, wystarczy mieć kolorowy piórnik i najdroższy plecak. Kolejny raz Basia pokazuje rzeczywistość bez lukru.
Basia i przyjaciele. Dżesika
Dość rozbudowana jest również seria „Basia i przyjaciele”. Ja zaglądam dzisiaj do uwielbiającej cekiny i jednorożce Dżesiki.
Kłamie, czy tylko zmyśla?
To przeurocza dziewczynką, miłośniczka jednorożców i cekinów, która lubi mówić nieprawdę. Zanim jednak nazwiemy ją kłamczuchą, tak jak zrobiły to dzieci w przedszkolu, warto zajrzeć do jej domu, do jej życia i sprawdzić, co tam słychać. Skąd się wzięło ty zakłamywanie rzeczywistości?
Dżesika kiedyś mieszkała z mamą i tatą, teraz, jednak gdy tata wyjechał za granicę bez mamy i córki, „żeby było prościej”, musiały przeprowadzić się do babci.
Dziewczynka nie do końca rozumie, dlaczego ta przeprowadzka, dlaczego tata nie wraca, choć cieszy się, że teraz mieszka z nimi również wujek Karol, młodszy brat mamy.
Jak widać, sytuacja rodzinna Dżesiki jest dosyć skomplikowana, a przed nią jeszcze pierwszy dzień w nowym przedszkolu.
Dziecko kłamie
Nie dziwię się zatem, że gdy inne dzieci pytają o mamę, tatę i rodzinne sprawy, Dżeska, zamiast powiedzieć prawdę, woli zmyślać.
Jednak przecież przedszkolaki nie są głupie i szybko orientują się, że nowa mija się z prawdą. A od tego już tylko jeden krok do przezywania. Tym sposobem Dżesika szybko została „kłamczuchą”, a dzieci nie chciały się z nią bawić, bo przecież nikt nie lubi być okłamywany.
Zatrzymam się tu na chwilę na postaci Basi, ponieważ to właśnie ona jest dzieckiem, które pierwsze podeszło do nowej, ale też później. Wtedy gdy Dżesika wróciła do przedszkola z mocnym postanowieniem nieokłamywania innych dzieci, to właśnie Basia jako pierwsza zaczęła się z nią bawić.
Postaw na szczerość
I oczywiście z tej historii można wyciągnąć proste morał o tym, że nie warto kłamać. Lepiej mówić prawdę, bo przecież jeśli chcemy zdobyć przyjaciół, trzeba postawić na szczerość. Nikt nie lubi być okłamywany.
To też świetny audiobook, posłuchaj, jak opowiadam o tym, co znajdziemy w tej hisotrii.
Jest tutaj też duże pole do rozmawiania o tym, dlaczego czasami kłamiemy, bo przecież każdemu się to zdarza – dorosłym i dzieciom. Dżesice wydawało się, że to jest dobre rozwiązanie, między innymi dlatego, że nie potrafiła nazwać uczucia wstydu, które w niej narastało.
Miało to też związek z jej nie do końca wyjaśnioną, rozumianą i akceptowaną sytuacją rodzinną, o co po rozmowie z nauczycielką, zatroszczyła się babcia.
Basia jest życzliwa
Jak dla mnie wątkiem wartym podkreślenia jest postawa Basi, bo ona jest tym dzieckiem, które pierwsze wyciąga dłoń. Bardzo często skupiamy się na uczeniu i przekazywaniu: Nie kłam.
Natomiast rzadziej uczymy dawać innym dzieciom drugą szansę, bo przecież każdy ma prawo się potknąć, popełnić błąd, źle wystartować w nowej grupie.
Etykietki i przezwiska bardzo łatwo przylegają do ludzi, dlatego warto mieć obok siebie taką Basię, która brzydką etykietkę potrafi nam z pleców odczepić. To się nazywa życzliwość.
Swoją opinię o książce mogłam wyrazić dzięki współpracy z wydawnictwem i przemyślanej decyzji, że chcę się nią z Wami podzielić. Zostawiam link afiliacyjny do Ceneo i tabelkę z cenami w różnych księgarniach na BuyBox. Mam nadzieję, że skorzystacie.
Dołącz do grupy Aktywne Czytanie na FB – książki dla dzieci i młodzieży