Gdzie jest mama? to książka wydawnictwa Tashka, która – sami przyznacie – zapiera dech w piersiach kunsztownymi ilustracjami.
Ich autorką jest Jaśmina Parkita, a wiersz napisała jedna z moich ulubionych twórczyń, Malina Prześluga.
Być może kojarzycie jej cudowną serię o Ziuzi, którą moje dziecko zaczytywało się mając 4-5 lat. Do tego stopnia, że zasypiała przytulając marchewkę. 😉
To też jedna z pierwszych książek (jeśli nie pierwsza), jaką zrecenzowałam: Ziuzia >>
Gdzie jest mama?
Tym razem jednak sprawa jest nieco bardziej abstrakcyjna i zdecydowanie bardziej poważna niż perypetie Ziuzi.
To opowieść o tym, że pewnego dnia mama znika. Dla wielu dzieci to najczarniejszy scenariusz, ale spokojnie, wszystko opowiedziane jest w formie snu dziewczynki. A może to nie do końca jest sen?… Trudno powiedzieć. 😉
Klimat wiersza, jednak przede wszystkim te ilustracje, przywodzą mi na myśl Alicję w Krainie Czarów. Gonimy kogoś, szukamy, a pod nogi wciąż padają nam absurdalne kłody.
Mama znika
Przyznaję, że musiałam się ze dwa razy wczytać w treść, żeby sobie to wszystko poukładać i od razu mówię, że tak jak w Alicji i tu nie jest jedynie cukierkowo. Bywa dziwnie, a nawet strasznie momentami.
W życiu Halinki wszystko staje do góry nogami właśnie wtedy, gdy mama znika. Skoro zniknęła, nie ma co zwlekać, trzeba ją odszukać. Dziewczynka szuka więc w miejscach, które jej zdaniem mogła odwiedzić mama. Ale i one nie wyglądają, jak zawsze, bo też zawsze mama jest, a teraz nie!
Choć to lata środek, tak smutno, jak w lutym…
„Nawet drzewa bez mamy są popsute!”.
Halinka szuka na placu zabaw, cichym takim bez mamy. Potem w zoo, ale tam też pustka. Zerka również na nocne niebo, gdzie Wielka Niedźwiedzica tuli Małą i choć mamy tu nie ma, jest jakaś informacja: Twoja mam wyruszyła na poszukiwania Czasu.
Czy jest tu mama?
Dziewczynka nie poddaje się, choć przyznać trzeba, że to enigmatyczna wskazówka. Wędruje przez las i to moim zdaniem jest dość mroczny fragment.
Tak jak wspomniałam w grupie Aktywne Czytanie na FB, myślę, że niektóre momenty mogą być za ciężkie dla bardzo wrażliwych czytelników. Albo dla dzieci, które są lękliwe i nie przepadają za klimatem baśni.
Z drugiej strony, ten nieco mroczny klimacik może uradować maluchy czekające właśnie na tego rodzaju przygody. Takich czytelników przecież nie brakuje.
Zakończenie jest przeurocze, bo w końcu Helenka znajduje mamę, wpadają sobie stęsknione w ramiona.
Mama wyjaśnia, że potrzebowała tego czasu dla siebie, a dziewczynka dochodzi do wniosku, że to w sumie nie jest taki zły pomysł. Następnym razem bez problemu sobie poradzi, kiedy mama zniknie szukać tego czasu dla siebie.
Dla jakiego wieku ta książka?
Dobre pytanie i tu mnie macie. 🙂 Zostawiam to kompletnie w waszych rękach, bo tak jak wspomniałam, ta absurdalna nieco, baśniowa historia jest dość specyficzna.
Ktoś podrzucił komentarz, że czyta z zachwyconą 4,5-latką, więc jest to jakiś trop. Osobiście celowałabym w wiek 5-6 lat, kiedy dzieci znają już konstrukcję baśni.
To też ten wiek, kiedy takie wirtualne strachy z opowieści sprawiają więcej radości niż kłopotu.
Przede wszystkim jednak warto celować w moment, kiedy z dzieckiem będzie można porozmawiać właśnie o tym czasie dla mamy, którego bardzo potrzebujemy. Tak się cieszę, że pojawiają się książki dla dzieci pomagające zrozumieć ten temat.
Co do ilustracji, gdybym mogła, wytapetowałabym sobie nimi cały dom, bo są intrygujące, soczyste i zachwycające. 🙂
Gdzie jest mama?
Autorka Malina Prześluga
Ilustracje Jaśmina Parkita
Wydawnictwo Tashka
Wiek czytelników: 5+
Okładka twarda, kartki miękkie
Zdjęcia bez filtrów
Swoją opinię o książce mogłam wyrazić dzięki współpracy z wydawnictwem i przemyślanej decyzji, że chcę się nią z Wami podzielić.