„Jestem już DUŻY” to kolejna mądra książka autorstwa Susann Isern. Jeśli lubicie serię OQO wydawnictwa Tako, jesteście w domu. Choć to nie jest książka wydana w tej serii, za to z taką wrażliwością.
Moje osobiste wrażenie jest takie, że tej autorce najlepiej wychodzą krótsze formy, historyjki z jednym, bardzo konkretnym przekazem. Zdecydowanie dla wrażliwców.
Bardzo Was zachęcam do zerknięcia na recenzję: Postaw się na moim miejscu, bo to jedna z najlepiej opowiedzianych książek dla dzieci uczących empatii. Na tym właśnie polega talent pisarki, żeby opowiedzieć prosto, jednocześnie zrozumiale.
Jestem na tyle duży!
Tym razem bohaterem jest mały słonik i od razu zdradzę zakończenie, bo właśnie mając je na uwadze, warto czytać ten tytuł z dzieckiem.
To jest książka o tym, że porażki w życiu są po coś, nie wszystko musimy umieć od razu. I najważniejsze – mamy prawo popełniać błędy, zwłaszcza gdy jesteśmy dziećmi.
Słonik uważa, że jest już duży i postanawia pomóc mamie w przygotowaniach do przyjęcia urodzinowego. Sam wyrusza po sprawunki. Oczywiście wszystko zgodnie z wytycznymi mamy.
Duży plan działania
Wiedząc już, że słonikowi pewne rzeczy nie wychodzą zgodnie z planem, czytamy o całym dniu wypełnionym po brzegi zadaniami.
Zapobiegliwa mam zapisała mu wszystko na kartce, wcześniej wyjaśniła i uściskała na drogę. Zadań jest całkiem sporo, a książka jest o tym, jak bardzo po dziecięcemu maluchy potrafią podejść do (niby prostych) wytycznych.
Dobry plan to podstawa i ta karteczka jest świetnym pomysłem, nawet jeśli potem okazuje się, że nie wszystko idzie jak po maśle.
Duży słoń w akcji
Słonik zjada kupioną czekoladę, bo po prostu nie może się powstrzymać. Zaczyna od kawałeczka, ale wiadomo… Niech pierwszy rzuci kamień ten, komu nie zdarzyło się wrąbać całej tabliczki, choć planował kosteczkę.
Świetnie idzie zakup jajek, ale po drodze nadarza się okazja, by poskakać z przyjaciółmi na skakance, co słonik robi z radością (i torbą z jajkami).
Zapałki odebrane od lwa zgodnie z planem lądują w strumyku. Kartka z zapisanymi sprawami także.
Ale zauważcie, że słonik nie poddaje się, choć już nie ma ściągi pod ręką. Kupuje balony i świeczki w takich ilościach, jakie zapamiętał. My wiemy, że zapamiętał źle, ale nie do końca o to chodzi.
Duży pomaga małemu
W tej całej opowiastce też nie do końca chodzi o to, żeby wykonać plan według punktów wypisanych na kartce. Tak byłoby idealnie. Tylko że niemal zawsze po drodze w życiu dzieją się „rozpraszające” sprawy. Tak między jednym punktem z listy a drugim. Na kartce nie widać tych wszystkich decyzji, które trzeba podjąć tu i teraz. Pomiędzy sklepem z czekoladą a zegarmistrzem.
I tu rodzi się pytanie (przynajmniej mam nadzieję, że zrodzi się podczas wspólnego czytania): Poddać się, bo nie wszystko idzie zgodnie z planem, czy radzić sobie tak, jak potrafimy w danej chwili?
Co to znaczy DUŻY?
Odpowiedzią na te wątpliwości i to bardzo jednoznaczną jest dla mnie sytuacja z zagubioną małą surykatką. Słonik spieszy się do zegarmistrza, ale nie zostawia malucha w potrzebie. Poświęca urodzinowe balony, żeby pomóc znaleźć mamę surykatki. Traci czas i zakupy… Tylko właśnie, czy tak do końca jest to strata?
Co jest ważniejsze, balony czy pomoc maluchowi? Prezent urodzinowy czy znajomy w potrzebie? Czy bycie dużym oznacza wyłącznie umiejętność działania zgodnie z instrukcją? A może chodzi o samodzielne myślenie i radzenie sobie z problemami?
Duże doświadczenie małego słonia
Świetnie to się autorce udało zestawić w bardzo spokojnej delikatnej (także ze względu na rysunki) opowieści.
Ostatecznie słonik po całym emocjonalnym i zapracowanym dniu, doszedł do wniosku, że poniósł porażkę. Nie zrobił tego, po co wyszedł z domu. Plan był dobry, wykonanie poszło swoimi torami. Zawiódł mamę? Jasne, że nie. Na szczęście on ma bardzo mądrą mamę.
„Słoniku, nie musisz się martwić. Jesteś jeszcze dzieckiem, popełnianie błędów i nauka to także twoja misja”.
Wychowanie wspierające
A teraz zamknijcie oczy i przypomnijcie sobie, ile razy jako dzieci słyszeliście, że macie prawo popełniać błędy i to jest w porządku. Oprócz suchych słów (bo teoria, podobnie jak zapisane zadania na liście) zawsze dobrze wygląda na papierze. Czy w szkole faktycznie była przestrzeń do popełniania błędów, robienia po swojemu, podejmowania kiepskich decyzji w celu zdobycia doświadczeń?
Jeśli tak, to gratuluję. Jeśli nie, to tylko się cieszyć, że mamy w zasięgu ręki książki mówiące dzieciom wprost, że porażki są po coś.
Warto też zauważyć, że słonik nie wspomniał mamie o tym, jak wspaniale się zachował pomagając surykatce. Mówił tylko o swoich błędach. I nie chodzi o to, że jest skromny. On po prostu nie jest jeszcze duży, bo nie wie, że bycie dużym nie oznacza „odfajkowania zadań listy”.
Takie dzieci właśnie potrzebują najwięcej wsparcia ze strony mądrych dorosłych. Ale spokojnie, słonik ma czas. W swoim tempie się nauczy, co to znaczy być dużym.
Jestem już DUŻY
Autorka Susanna Isern
Ilustracje Marta Cabrol
przekład Tomasz Pindel
Wydawnictwo TAKO
Wiek czytelników: 3-6 lat.
Okładka twarda, kartki miękkie.
Liczba stron: 32
Zdjęcia książek bez filtrów. 💚
Moją opinię o książce mogłam wyrazić dzięki współpracy z wydawnictwem. Zostawiam link afiliacyjny do Ceneo i tabelkę z cenami w różnych księgarniach na BuyBox.