Marysia i koszmarna niepewność to kolejna opowieść z serii wydawnictwa Zielona Sowa o Drużynie Snów. Jej autorem jest Tom Percival.
Zanim jednak przedstawię wam Marysię i Drużynę Snów, powinnam chyba wspomnieć o innych książkach tego autora, zwłaszcza że rodzice młodszych dzieci mogą je kojarzyć.
Wspominałam już o nich na blogu – były to m.in. Nietypowy Adaś >> i Zmartwienie Róży >>, choć tytułów z tej serii jest więcej. Przepiękne ilustracje towarzyszą historiom, które pomagają maluchom uporać się z emocjami, komunikacją i rozumieniem siebie.
O ile jednak te wcześniejsze książeczki są przeznaczone dla 3-latków, o tyle Drużyna Snów celuje już w starszego czytelnika – takiego 8+. Chociaż tutaj też nie brakuje pięknych ilustracji. Znajdziemy je niemal na każdej stronie, co zdecydowanie pomaga zrozumieć historię.
Problemy nigdy nie śpią
Marysia i koszmarna niepewność to opowieść o dziewczynce, która nie ma w życiu lekko. Brutalnie mówiąc: jest tak bardzo nieśmiała i wycofana, że uchodzi w swoim otoczeniu za popychadło. Nie potrafi się bronić, brakuje jej asertywności i chyba nawet trochę się z tym już pogodziła, dochodząc do wniosku, że jest jak jest i nic się z tym nie da zrobić.
Tę rezygnację widać nawet w jej snach, które są szare, smutne i bezosobowe. I tutaj pojawia się szansa dla Drużyny Snów.
Ekipa ratunkowa w akcji
Drużyna Snów to zgrana ekipa bohaterów, którzy zakradają się do snów – często niezbyt przyjemnych – i pomagają śniącym je osobom rozwiązywać trapiące je problemy.
Przede wszystkim mamy tutaj Elizę, którą czytelnicy mieli szansę poznać w poprzedniej książce z tego cyklu – Eliza i potworny gniew.
Dziewczynka uporała się ze swoją złością i została zaproszona do Drużyny, żeby nieść pomoc innym. Pierwszą potrzebującą jest właśnie Marysia, którą trzeba wesprzeć w budowaniu asertywności.
Kto pomaga Elizie? Bardzo dziwaczne postaci. Jest kamienny typek Zygfryd, Olaf – łącznik między światem snu a rzeczywistością oraz pani Matylda, która nadzoruje wszystkie akcje.
Autor przyznał, że część z opisanych przez niego wątków pomogły mu wymyślić jego własne dzieci. Wszystko dzieje się w krainie snów, w której bohaterowie muszą toczyć walki z potworami i szukać wyjść z różnych sytuacji.
Ale najważniejsze jest to, że do walki staje również zahukana Marysia, która spotyka Drużynę w swoim śnie. Przede wszystkim uświadamia sobie, że ma problem i że jest ktoś, kto ma narzędzia, żeby pomóc jej w jego rozwiązaniu. Zauważa też, że ona sama ma takie narzędzia, bo nowi przyjaciele po prostu powiedzieli jej, że da radę.
Marysia kontra jej największy wróg
Przeciwnikiem, z którym musi uporać się dziewczynka, jest siedzący w jej głowie Wątplimar. To nic innego, jak jej pełen wątpliwości wewnętrzny głos, który zakrzykuje jej dobre myśli i nie pozwala przebić otaczającego ją muru. Marysia otrzymuje we śnie wsparcie, ale przede wszystkim wiarę w siebie i swoje możliwości. A co dostaje czytelnik podobny do naszej Marysi? Całkiem sporo konkretnych wskazówek na to, jak radzić sobie z emocjami w trudnych dla niego sytuacjach. Niczego nie musi się domyślać – wszystko ma podane jak na tacy. Autor zadbał o to, żeby poszczególne części cyklu można było czytać w dowolnej kolejności. Na pewno będzie wiadomo, o co chodzi, bo bohaterowie są za każdym razem wprowadzeni i przedstawieni. Zamysł był taki, żeby młodzi czytelnicy mogli dobierać sobie tytuły w zależności od swoich potrzeb. I chyba dobrze, bo każdy z nas wie najlepiej, co go trapi w jego snach i z jakim koszmarkiem musi się zmierzyć.
Swoją opinię o książce mogłam wyrazić dzięki współpracy z wydawnictwem i przemyślanej decyzji, że chcę się nią z Wami podzielić.