Z wielką przyjemnością chciałabym was dzisiaj zaprosić do Białej Doliny. To miejsce, w którym rozgrywa się akcja książki wydawnictwa SQN, którą Aktywne Czytanie ma pod swoimi patronackimi skrzydłami.
Opowieści z Białej Doliny to historia, na którą czekałam, choć o tym nie wiedziałam.
Autorem jest Przemek Corso, a ilustratorką Marcelina. Zadbali o to, by mądra historia przywołała w dorosłych wspomnienia lektur z dzieciństwa. Zdecydowanie się to udało, dlatego znajdziecie tu echa Muminków, Dzieci z Bullerbyn, a także Ronję, Córkę Zbójnika i kilka innych ech. 🙂
Osobiście miałam też skojarzenia z Kubusiem Puchatkiem, kiedy tak wędrowałam po lesie z małymi bohaterkami i lisem.
Liz z kolei nieodzownie łączy się z Małym Księciem, co też ma sens, bo w książce mnóstwo jest pięknych, nieco filozoficznych cytatów, takich wręcz gotowych do wpisania jako dedykacja dla dziecka „na życie”.
Mądre opowieści z Białej Doliny
Wydaje mi się, że okładka jest niepozorna i jak część lasu z Białej Doliny, może zniknąć w nawale propozycji na półkach w księgarniach.
Tu właśnie zaczyna się moja opowieść, żebyście jej przypadkiem nie ominęli, bo stracicie cudowną przygodę, a na to nie mogę pozwolić!
Jednak żeby nie mówić wyłącznie ogólnikami, opowiem trochę, o czym jest ta zabawna książka.
To siedem rozdziałów spiętych Białą Doliną, w której toczy się cała akcja i tam żyją bohaterowie krążący wokół zagadki znikającego lasu.
Mamy więc Mię i Anaszkę, to kilkulatki, wnuczki Dziadka Bębna, który jest Naczelnikiem Nadleśnictwa.
Znikający las z Białej Doliny
Pewnego dnia dziewczynki usłyszały od dorosłych o znikającym lesie i postanowiły zbadać sprawę na własną rękę. Tak, tak, dwie małe ciekawskie istoty wybrały się więc do lasu i oczywiście odrobinę wpadły w tarapaty.
Nie poszły same, bo towarzystwa dotrzymywał im Lis Pietruszek, wielbiciel pietruszki, trochę filozoficzne, zabawne stworzenie.
Na szczęście dziewczynki nie popadły w takie całkowite tarapaty, bo trafiły do domu Leśniczego Gałązki. Poczciwego olbrzyma, który swoją posturą, dobrym sercem, miłością do przyrody i spokojem przypomina mi nie kogo innego, jak Hagrida z Harry’ego Pottera.
Losy Białej Doliny
Akcja detektywistyczna Mii i Anaszki może nie przynosi rozwiązania, ale kończy się dobrze, a my dalej obserwujemy, jak się toczą sprawy ze znikającym lasem. Teraz biorą je w swoje ręce dorośli.
Dziadek Bęben jako Nadleśniczy angażuje do tego Leśniczego Gałązkę i tak w kolejnych krokach szukają wyjaśnienia.
Leśniczy na początku nie jest fanem przełożonego Bębna, jednak po czasie okazuje się, że nawet się lubią i potrafią razem współpracować dla większej sprawy.
Bo właśnie tu wszystko toczy się wokół większej sprawy i jak się domyślacie, las raczej ot tak, po prostu nie znika. To znaczy może, ale nie w tej książce, tu w grę wchodzą jak zawsze w takich wypadkach pieniądze i plany.
Jak uratować Białą Dolinę? Czy to się uda?
Świetna historia
Nie wiem, czy potrafię tak do końca oddać lekkie pióro i klimat tej książki, a napisana jest fantastycznie.
Wspomniałam, że długo czekałam na taką opowieść, bo faktycznie dość trudno znaleźć coś mądrego, z ważnym przesłaniem, zabawnego i z dystansem. Do tego bez przesady, czyli silenia się na żarty i moralizowanie.
Uśmiechałam się czytając Opowieści z Białej Doliny i mam nadzieję, że wam też przypadnie do gustu.
Uniwersalne wartości
Oprócz samej akcji leśno-ratunkowej, która tak wspaniale opowiada, jak ważne jest szanowanie przyrody, są tu też inne świetne wątki.
Choćby porażka czy przegrywanie, z którymi w pewnym momencie nasi bohaterowie się mierzą. Rzeczy, na które nie mamy wpływu, bywają trudne lub smutne, ale jeśli mamy wokół siebie wspierających bliskich, takie momenty da się przetrwać.
Dzieci są tu dziećmi i to takimi prawdziwymi, które nie zawsze rozumieją świat dorosłych, niekoniecznie są posłuszne i cichutkie. Mają ogromną wyobraźnię i zapraszają do swojego świata wszystkich, którzy mają chęć i odwagę tam być. Choćby przez chwilę, zajadając się pysznościami w domowej restauracji.
Jedną z moich ulubionych postaci jest Leśniczy Gałązka, bo od niego z kolei można nauczyć się spokoju, wrażliwości, zaangażowania i pasji. Las, przyroda, natura, o które dba, ale też uczy się rozumieć i szanować.
Szanujmy przyrodę
Całkiem niedawno miałam okazję odwiedzić Szklarską Porębę, miejsce bliskie autorom, które – mam wrażenie – ma wiele wspólnego z Białą Doliną. Tak samo zresztą, jak niektórzy bohaterowie, choćby Mia i Anaszka.
Miałam taki plan, żeby przeczytać fragment książki w recenzji filmowej, ale nie muszę, bo ta historia została też wydana jako audiobook i najmocniej na świecie zachęcam do posłuchania, bo ja mogę jeszcze długo opisywać klimat tej książki, jednak mam wrażenie, że tego trzeba po prostu posłuchać.
Opowieści z Białej Doliny
Autor Przemek Corso
Ilistracje Marcelina
Wydawnictwo SQN
Okładka twarda, kartki miękkie.
Wiek czytelników: 5+
zdjęcia bez filtrów.
Przeczytaj też Lato w Białej Dolinie
Swoją opinię o książce mogłam wyrazić dzięki współpracy z wydawnictwem i przemyślanej decyzji, że chcę się nią z Wami podzielić.
Pięknie wydana i z mądrą treścią. Ja jestem zachwycona tą książką i na pewno będzie też idealnym pomysłem na prezent dla dziecka. 🙂