Dziś przychodzę do was z książką pt. Pan Słowik. O Julianie Tuwimie dla dzieci wydaną przez wydawnictwo Zygzaki.
Jakiś czas temu recenzowałam na blogu Aktywne Czytanie Sennik dla dzieci Michała Rusinka. Książka napisana świetnie, w bardzo zabawnym stylu i do tego wierszem.
Tym razem tekst jest napisany prozą, ale – umówmy się – tytuł sugeruje, że jednak będziemy mieć do czynienia z poezją. I to taką najwyższych lotów. I najukochańszą!
Jak dać upust wyobraźni
Tytuł zdradza zresztą znacznie więcej. Bo jak się pewnie domyśliliście, jest to opowieść o życiu Juliana Tuwima, który najpierw był małym Julkiem, a potem stał się Julianem, Panem Słowikiem.
Ale zacznijmy od początku.
Julek urodził się i mieszkał z rodziną w Łodzi. Czas najchętniej spędzał w domu. Nie tylko dlatego, że uwielbiał zabawy z młodszą siostrą Ireną (późniejszą tłumaczką, której zawdzięczamy cudowny przekład Kubusia Puchatka), ale także dlatego, że rówieśnicy wyśmiewali się z charakterystycznego znamienia na jego policzku.
Nie nudził się jednak wcale. Miał bujną wyobraźnię i tysiąc pomysłów na minutę. Najchętniej oddawał się pasji kolekcjonerskiej. Zaczął od znaczków, potem były motyle, a jeszcze później zwierzaki (żywe!) wszelkiej maści, w tym chrząszcze, jaszczurki i… zaskrońce.
Z czasem postanowił zostać chemikiem (co skończyło się wielkim wybuchem), a także konstruktorem maszyn i czarnoksiężnikiem.
Sam nie do końca wiedział, po co to wszystko, ale specjalnie z tym nie walczył. Widocznie jego fantazja tego potrzebowała.
Kolekcjoner słów
Aż wreszcie odkrył w sobie pasję do słów. Najpierw do ich brzmienia (kolekcjonował ciekawie brzmiące wyrazy z innych języków), a później do ich łączenia. O, nawet mi wyszedł niezamierzony rym!
Szesnastoletni Julek zaczął pisać wiersze. Zabawne, trafne, czasem dziwaczne… Szybko zdobył sławę i szacunek. Ludzie zaczęli rozpoznawać go już nie po znamieniu na twarzy.
Powstała grupa poetycka Skamander, pojawiły się skecze kabaretowe, a wreszcie Marian Falski poprosił Juliana o napisanie kilku wierszyków do jego Elementarza.
Tak narodził się pomysł na wiersz Abecadło – a potem było jeszcze lepiej.
Przebój goni przebój
Autor wspomina wiele kultowych utworów Tuwima. Jest Pstryk!, Lokomotywa, O panu Tralalińskim, Ptasie radio i oczywiście – Spóźniony słowik. Choć chodzą słuchy, że Pan Słowik zawdzięcza swój pseudonim niekoniecznie temu wierszowi, ale głównie swojej miłości do słów.
Ta lektura to nie tylko świetna zabawa, ale także rozczulające spotkanie z poezją i bardzo przystępna dawka wiedzy na temat życia i twórczości naszego ukochanego poety. Człowieka, który na zawsze zachował w sobie coś z dziecka. I chyba dlatego był i jest tak przez dzieci kochany.
Komu spodoba się Pan Słowik?
Książka przeznaczona jest dla czytelnika od 6. roku życia. Ale ostrzegam, że ci najmłodsi będą potrzebowali niekiedy wyjaśnień trudniejszych pojęć czy faktów.
Na szczęście o takie właśnie rozmowy chodzi w aktywnym czytaniu!
Michał Rusinek pisze o Tuwimie tak, żeby stał się bliski współczesnemu odbiorcy. Wspomina, że po jego teksty sięgają nawet raperzy. Wyjaśnia, na czym polegają kontrowersje wokół słynnego Murzynka Bambo.
Na deser mamy cudowne ilustracje Joanny Rusinek, które jeszcze piękniej oswajają dzieci z sylwetką poety.
To wszystko działa na wyobraźnię. A tę trzeba pielęgnować, bo wśród czytelników Pana Słowika z pewnością kryje się niejeden wybitny artysta.
To co, czytamy?
Pan Słowik. O Julianie Tuwimie dla dzieci
Autor Michał Rusinek
Ilustracje Joanna Rusinek
Wydawnictwo Zygzaki
Książka dla wieku 6+.
Swoją opinię o książce mogłam wyrazić dzięki współpracy komercyjnej z wydawnictwem i przemyślanej decyzji, że chcę się nią z Wami podzielić.