Jeśli lubicie serię Czytam sobie z wydawnictwa HarperKids, będziecie zadowoleni z kontynuacji, ale już dla starszych czytelników – Czytam, bo lubię.
Trzypoziomowa seria dla początkujących jest z nami już od dekady. Pamiętam, jak moja córka uczyła się czytać na niektórych książkach. Jeśli jesteście właśnie na tym wcześniejszym etapie, zostawiam mnóstwo informacji na temat serii: Czytam sobie >>
Dzisiaj jednak przychodzę z czymś zupełnie nowym i od razu powiem, że fantastycznym. To „gruba” seria Czytam, bo lubię, w której znajdziemy książki dla samodzielnych czytelników, czyli wieku 8+.
Na początek opowiem o dwóch tytułach: „Wierzbowa 13” i „Zapiski szczęściarza”.
Podobnie jak w przypadku książek dla młodszych dzieci, tutaj też mamy różnych autorów i ilustratorów. Bo na tym polega właśnie siła tej serii – pokazuje dzieciom różne style pisania, każdy może odkryć swojego ulubionego autora.
Przy okazji oczywiście wciąż jeszcze myślimy o tym, by czytelnikom było wygodnie. Mamy więc krótkie rozdziały i bardzo poręczną wielkość książek, co dla mnie też jest istotne. Dzieci, które już same czytają, lubią zabrać książkę w podróż, wrzucić do plecaka, żeby mieć pod ręką.
Czytam, bo lubię „Zapiski szczęściarza”
To opowieść autorstwa Rafała Witka, którego twórczość bardzo lubię i ciekawa byłam, co tym razem przydarzy się jego bohaterem.
Muszę wam powiedzieć, że jedenastoletni Władzio zaskoczył mnie. Pochodzi z dość biednej rodziny, mieszka tylko z mamą, a najważniejsze jest to, że uważa się za pechowca. W tej opowieści autor pokazał nam całkowitą przemianę bohatera. Z niepewnego, wycofanego (tu przyznać trzeba, że również za sprawą niemiłych kolegów, którzy jak to często w życiu bywa, dokuczają tym gorszym)…
Właśnie z takiego wycofanego chłopaka, Władzio staje się bardzo dobrym przyjacielem dla niezwykłe osóbki. Samira jego młodszą o kilka lat sąsiadką, na którą kiedyś nie zwracał uwagi, potem był na nią zły, aż wreszcie się zaprzyjaźnili. Nie myślcie jednak, że wszystko to wydarzyło się tak, jak to napisałam w kilku słowach. Przeciwnie!
Ta przyjaźń na początku była szorstka, jednak „nieznośna”, młodsza dziewczynka potrafiła wytrzymać zadziorność Władzia. Z bohatera trudnego, mającego kłopoty w szkole i pechowego (jego zdaniem), staje się odpowiedzialnym, wrażliwym człowiekiem.
A książka pokazuje, że nawet jeśli popełniamy błędy, nie jesteśmy skazani na porażkę. Każdy może przemyśleć i zmienić swoje postępowanie, zwłaszcza jeśli ma wokół siebie wspierających bliskich.
Co do pecha… hmm, od nas zależy, czy widzimy szklankę do połowy pustą, czy może wybierzemy inaczej.
Czytam, bo lubię „Wierzbowa 13”
Książka autorstwa Danuty Wawiłow i Natalii Usenko. Kompletnie różna od „Zapisków szczęściarza”, gdzie wszystko toczyło się w realnym życiu, pomimo że do akcji wkraczała wyobraźnia dzieciaków. Tutaj wszystko jest dość abstrakcyjne, właściwie wyłącznie abstrakcyjne!
Sami mieszkańcy bloku przy ulicy Wierzbowej 13 są niezwykli. To nocnice i kręćki jest też rusałka, a nawet diabeł wietrzny i psotne strzygi. Wyobrażacie sobie mieszkać w takiej kamienicy albo chociaż być tu listonoszem? Zaglądać do mieszkań w poszczególnych postaci? Co jedna to większe cuda.
Mają swoje przyzwyczajenia, upodobania, kłopoty i radości, jak w każdej kamienicy. I kompletnie nie przejmują się tym prawdziwym światem, który… no, cóż musi się trochę do nich dopasować i czasami puka do ich drzwi.
Prawda jest taka, że można się od nich wiele nauczyć. Oprócz beztroski i luzu mają do powiedzenia mnóstwo ciekawych historii. Moim ulubieńcem jest staruszek Windzior.
A jeśli zastanawiacie, się jak autorki wpadły na ten dość osobliwy pomysł, by opowiadać historię bloku numer 13, pełnego dziwacznych sąsiadów, wystarczy przeczytać wstęp. Wyjaśniają w nim, dlaczego dla zwykłych królewien, wróżek i rycerzy po prostu w tej książce już nie wystarczyło miejsca. Zwyczajnie się nie zmieścili. 😉
Swoją opinię o książce mogłam wyrazić dzięki współpracy z wydawnictwem i przemyślanej decyzji, że chcę się nią z Wami podzielić.