Elf do zadań specjalnych. Dużo słyszałam o tej książce i oczywiście widziałam, jak wielkim cieszyłam się (i chyba wciąż cieszy) zainteresowaniem w grupie Aktywne Czytanie – książki dla dzieci na FB. Jednak specjalnie nie zagłębiałam się w recenzje i opisy, żeby móc sobie wyrobić własne zdanie.
Od razu mówię, że trochę tej treści opowiadam, jeśli nie chcecie wiedzieć, o czym jest ta książka, po prostu nie czytajcie. Wiem jednak, że wielu rodzicom zależy na poznaniu (choćby ogólnie) historii, żeby świadomie zdecydować, czy taki tytuł jest dobry dla małych czytelników.
Elfy w Krainie Mikołaja
Opowieść jest dość skomplikowana, aż chce się powiedzieć, trzymając się świątecznych klimatów, że tu jest „na bogato”. Dokładnie tak, jak przy polskich świętach i tradycjach bożonarodzeniowych. Znajdziemy tu kilka rozbudowanych wątków, dlatego uważam, że najbardziej zaciekawi dzieci min. 4-5 letnie i starsze.
Zaglądamy do Krainy Mikołaja. Mamy tu fabrykę zabawek, w której uwijają się elfy i to w sposób bardzo zorganizowany, każdy dział ma swojego szefa. Czytaczek odpowiada za czytanie i segregowanie listów. Testowaniem nowych zabawek kieruje Rygorek. Jest też dział wywiadowczy, któremu szefuje dość zasadniczy Agencik.
Ten rok różni się nieco od poprzednich, bo do ekipy dołączyła Lśniąca, która przekonała Mikołaja do wprowadzenia kilku innowacji w całym systemie, zwłaszcza w dystrybucji.
Mówiąc wprost, renifery i sanie to przeżytek, zwłaszcza że i one (te renifery), i Mikołaj nie są coraz młodsi. Latek przybywa, dachy śliskie, kominy wąskie, nooo jest tu o czym myśleć, co udoskonalać.
Elf i zmiany w systemie
Zmiany i innowacje niekoniecznie podobają się reszcie elfów. Uważają, że po staremu (czyli zgodnie z tradycją) było dobrze. Oczywiście jak jest w fabryce zarządzenie odgórne, trzeba się dostosować, ale jasne jest, że nie każdy ma ochotę.
Sam Mikołaj nie zajmuje się takimi sprawami, jego zaprząta zupełnie coś innego, prezent dla żony. Ważna sprawa!
Elf przyjmuje gości
Jest też wątek nowych mieszkańców wioski, bo okazało się, że współczesne dzieci nie wierzą za bardzo już w krasnoludki, skrzaty i trolle. Dlatego te postacie pewnego dnia pojawiają się w Krainie Mikołaja z informacją, że nie mają się gdzie podziać i zostają.
Gościnne elfy, ponownie zaskoczone zmianami, przyjęły ich (prawie) z otwartymi ramionami. Jednak, jak to z gośćmi na święta bywa, szybko okazało się, że ci nowi są na dłuższą metę, kłopotliwi.
A to dlatego, że zgodnie z tradycją skrzaty i trolle są w wiecznym konflikcie. I faktycznie, kłótniom, dogadywaniu sobie nie ma końca. Nawet umówili się na ustawkę (bójkę znaczy się), choć na szczęście do niej nie doszło. To wszystko bardzo rozprasza elfy i dezorganizuje pracę w fabryce.
Elf wie, czego chce
Zastanawia mnie trochę wątek wdrożenia tych nowych (trolle i krasnale) do zadań przedświątecznych. Nie wiedzą o co chodzi, nie są przeszkoleni, a wymagania elfów są przeogromne. Jak na tak świetnie zorganizowaną fabrykę, to dość spontaniczne posunięcie, nic dziwnego, że okazało się wielkim fiaskiem. Zwłaszcza w świetle nowych przepisów, których same nie ogarniają.
Katastrofa gotowa, tym bardziej, że krasnoludki i trolle, zamiast koncentrować się na nowych zadaniach, skupiają się głównie na kłótniach, bo taka jest ich tradycja.
Pośród tych wszystkich zmian, nowości, są biedne elfy, które desperacko wręcz próbują trzymać się swoich wyznaczonych zadań. Niektórym puszczają nerwy, inni próbują mediować, jeszcze inni rozprawiają po kątach, że dziwne czasy nastały. Ale zmiany to zmiany, każdy jakoś próbuje się przystosować.
Elf i zabawki
Jest też świetny wątek elfa Wiercipiętka, tego z sekcji Agencika, do zbierania informacji o tym, czego najbardziej na świecie pragną dzieci. Kiedyś sprawy były proste, bo tradycyjnie, dzieci cieszyły się nawet z drobnych zabawek. Jednak współczesne maluchy zabawek i wszelkich gadżetów mają pod dostatkiem i wcale już o nich nie marzą.
To stawia przez elfami kolejny problem, bo te przecież mają fabrykę do produkowania zabawek, całą energie skupiają na tym, nic więcej nie jest przewidziane w kalendarzu na ten rok.
Elf do zadań wyjątkowych
Wiercipiętek jest właśnie tytułowym pomocnikiem Mikołaja i świetnie, choć nie bez trudności, próbuje się rozprawić z „grzecznością” i „niegrzecznością” oraz tradycyjnym „zasługiwaniem” na prezenty od Mikołaja.
Autorka wyraźnie odcina się od tej tradycji, to znaczy wprowadza powolne zmiany w krainie Mikołaja, żebyśmy my – czytający z dziećmi – też spróbowali się od niej odciąć.
Okazuje się, że współczesnym dzieciom brakuje czasu z rodzicami, uwagi, rozmowy, spokojnej chwili, możliwości wyżalenia się czy pochwalenia osiągnięciami. Żadna zabawka nie zastąpi czasu z najbliższymi i to właśnie odkrywa nasz Wiercipiętek.
A jak to odkrywa? Rozmawia z dziećmi, choć nie powinien, bo tradycja nakazuje, by elfy nie pokazywały się ludziom.
Elf i dużo czytania
Jest tu jeszcze kilka wątków np. problem Mikołaja, który nie wie, co podarować swojej kochanej żonie. Zabawki w fabryce, którym trolle niechcący dały świadomość, a te z miejsca przystąpiły do strajku. Jest (hura!) wątek feministyczny, kiedy to pani Mikołajowa (dosłownie) przejmuje stery.
Mamy także epizod miłosny… jest tu wszystko, nawet ucieczka z domu. Dlatego na początku napisałam, że to opowieść bogata niczym suto zastawiony stół świąteczny albo może bardziej choinka uginająca się od ozdób.
Elf spełni zadanie specjalne
Myślę, że ta książka spodoba się dzieciom, które faktycznie potrzebują tego czasu i uwagi oraz rodzicom, którzy czują, że nie wszystkie świąteczne tradycje im pasują.
Pośród tych zawiłości (moim zdaniem to gotowy scenariusz na animowaną bajkę świąteczną lub przedstawienie teatralne), przebijają: ciepło, życzliwość, chęć pokazania, że warto przemyśleć pewne zmiany, choć nie wszystkie muszą być udane. Są też konflikty, bywa ostro, ale ostatecznie, w obliczu totalnej klapy świątecznej, wszyscy sie mobilizują. Jak w życiu!
Elf zmienia tradycje
Nie ma się co zamykać w tradycjach, które dzisiaj już niekoniecznie „działają” (kłócące się trolle i krasnale), ale też nic na siłę. Niektóre świąteczne sprawy warto zostawić takie, jakimi są (sanie i renifery), nie wszędzie musi się wdzierać nowoczesność, a my nie musimy za nią ślepo gonić.
Nie dotyczy to tylko ludzi, bo też mam wrażenie, że gdyby elfy, Mikołaj, krasnale, trolle i renifery od początku do końca byli ze sobą szczerzy, nie byłoby całej afery. Jednak cieszę się, że się wydarzyła. Otwiera drzwi tym wszystkim, którzy konieczność trzymania się kurczowo świątecznych tradycji, uważają za męczącą, choć nie powiedzą tego głośno. To książka dla was!
Najważniejsze, żebyśmy się nawzajem słuchali, szanowali, okazywali życzliwość, dawali czas i uwagę. Czasem potrzebny jest taki świąteczny rodzinny „dramacik”, żeby sobie pewne rzeczy wyjaśnić lub poukładać na nowo.
Elf piecze pierniki
Na końcu znajdziemy też dwa przepisy Pani Mikołajowej. Najlepiej!
Elf do zadań specjalnych
Książka została wydana z różnymi okładkami, treść jest identyczna.
Autorka Katarzyna Wierzbicka
Ilustracje Ulyana Nikitina
Zielona Sowa
Okładka twarda, kartki miękkie.
Liczba stron: 192
Wiek czytalnika 4-7 lat.