Renata Piątkowska cudownie opisuje „Małe przygody Antka i Amelki”. Wydawnictwo Literatura sprawiło mi ta książką ogromną radość.
Wybaczcie te zagięcia widoczne na zdjęciach, obie książki (również Jajko króla Robotyka) przeżyły sporo w drodze do mnie, ale to nie przeszkadza cieszyć się z ich czytania. 🙂
Mam wrażenie, że coraz rzadziej zdarzają się książki, w których dzieci są dziećmi, a ich pomysły i psoty przedstawiane są jako coś zupełnie naturalnego.
Coraz mniej jest książek, w których nikt nie analizuje, co z takich psotników wyrośnie albo jakie błędy wychowawcze popełniają ich rodzice. Coraz trudniej trafić na zwykłą historię – taką, w której maluchy po prostu z uśmiechem poznają świat.
Bajka taka jak dawniej
Ale na szczęście czasem zdarzają się wyjątki i są nim zdecydowanie Małe przygody Antka i Amelki. Ta historia przywołuje mi na myśl dawne bajki, choć z całą pewnością nie trącą myszką. Mają w sobie po prostu coś bardzo dziecięcego i delikatnego.
W sumie nie ma się co dziwić. Ich autorką jest Renata Piątkowska, którą znamy z wielu cudownych opowieści dla dzieci. Zamysłem autorki było pokazanie dzieciom zwyczajnie niezwykłego dziecięcego świata, a dorosłym – ich samych sprzed lat. Ten plan udało się zrealizować w 100%! A jego uzupełnieniem są przeurocze, delikatne ilustracje Elżbiety Grozdew.
Niewinne psoty Antka i Amelki
Co takiego kombinują Antek i Amelka? Wpadają na przykład na pomysł, by drzemiącemu dziadkowi włożyć do ust smoczek. Ale nie dla żartu czy ze złośliwości, o, nie! Dzieci chodzą do wniosku, że w ten sposób uchronią dziadka przed muchą, która mogłaby mu przecież wpaść do buzi, kiedy tak chrapie na powietrzu.
Jest też rozdział, w którym dzieci leczą misia. Oczywiście – dziecięcymi sposobami. Na przykład okładami z jogurtu i śmietany, bo miś spiekł się w słońcu.
Mama jest odrobinę zdziwiona zabawą dzieci, ale, umówmy się, nie miały przecież złych zamiarów. Przeciwnie – chciały uratować cierpiącego misia. Dowiadując się tego, mama nie może się gniewać. Wrzuca misia do pralki i po kłopocie. Po takiej kuracji na pewno już jest zdrowy.
Dla małych i dużych
Nie ulega wątpliwości, że Renata Piątkowska chciała swoimi opowieściami wesprzeć dzieci, a także ich rodziców.
Bardzo mi się podoba rozdział pt. „Nie”. To ostatnio ulubione słowo Antka, które jednak – o czym chłopiec przekonuje się na własnej skórze – dosyć komplikuje mu życie. Na szczęście na posterunku czuwa sprytna mama. Przewidując, jakiej odpowiedzi najchętniej udzieliłby jej syn, zaskakuje go pytaniem z wyborem zamkniętym. „Do której miseczki wsypać ci płatki: do żółtej, czerwonej czy niebieskiej?
Nie… niebieskiej.” – odpowiada na to Antek. 😉
W książce Małe przygody Antka i Amelki znajdziemy osiem opowiadań, każde na inny temat. Większość dotyczy relacji w rodzinie, np. wspólnych pomysłów, ale też sporów. Nie brakuje także zabaw na powietrzu i obserwacji przyrody.
Jasne, że dzieci wyciągają swoje czasami mylne i zabawne wnioski. Ale używają wyobraźni i słuchają tego, o czym opowiada im mama, która często po prostu podąża za wyobraźnią i zainteresowaniami maluchów.
Książka najbardziej przypadnie do gustu dzieciom w wieku przedszkolnym. Maluchom, które zadają mnóstwo pytań, są ciekawe świata i otwarte na komunikację. To też świetna propozycja do czytania w większych grupach, np. przedszkolnych, ale też wieczorami. Będzie wtedy okazja, żeby się wyciszyć i porozmyślać o tym, co dzisiaj spotkało Antka i Amelkę.
Małe przygody Antka i Amelki
Autorka Renata Piątkowska
Ilustracje Elżbieta Grozdew
Wydawnictwo Literatura
Wiek czytelników: 3-6 lat
Zdjęcia bez filtrów.
Swoją opinię o książce wyraziłam bez żadnej współpracy komercyjnej z wydawnictwem, za to zdecydowanie przemyślałam decyzję, że chcę się nią z Wami podzielić.