W grudniu po południu, czyli trochę inny kalendarz adwentowy. Faktycznie, w grudniu po południu można robić wiele rzeczy. Pewna rodzina postanowiła zrobić świąteczny kalendarz adwentowy. Ale taki swój, inny niż tradycyjny prezent czy cukierek na każdy dzień.
Powiem Wam, że jest to jedna z bardziej uroczych książek przedświątecznych, jakie ostatnio wpadły mi w ręce. Mam wrażenie, że autorce Ewelinie Włodarczyk chodziło o pokazanie przygotowania do świąt i budowania rodzinnej atmosfery bez spinki. I to znakomicie się udało.
Klimatyczne książki dla dzieci z gwiazdką w tle
W tej książce są po prostu zimowe święta. Nie nazywamy ich Bożym Narodzeniem, choć wiadomo, o co chodzi. Nie ma wątków religijnych w kontekście modlitwy czy pójścia do kościoła. Mam wrażenie, że tu Boże Narodzenie jest potraktowane bardziej jako pewne tradycje i zwyczaje, a nie typowo religijne święto.
Nikt tu nie opowiada historii narodzin Jezusa, raz tylko w zasadzie pada zdanie o narodzinach Dzieciątka, gdy tata tłumaczy córce tradycję związaną z mówiącymi w wigilię zwierzętami.
Po prostu grudzień i święta
I w zasadzie to świetnie, że coraz częściej książki dla dzieci omijają wątek religii, bo wiele osób chce przeżyć rodzinne święta, bez kościelnych obrządków. Co nie znaczy, że dzieci mają nie znać historii Bożego Narodzenia. Tu rodzina nie ucieka od tematu, po prostu traktuje go jak każde inne święto – jako pewne tradycje wywodzące się z bardzo odległych czasów. Długo przed narodzinami Jezusa.
Co się robi w grudniu po południu?
Mamy więc mamę, tatę, córeczkę i suczkę o imieniu Mija. Córeczka pragnie poczuć świąteczną atmosferę, a pogoda za oknem nie do końca daje radę. Nie ma śniegu, jakoś tak szaro. Wtedy mama opowiada jej o pomyśle na nieco inny kalendarz adwentowy. Właśnie taki „ich”, dzięki któremu poczują atmosferę świąt.
Robią to całkowicie po swojemu, choć nie brakuje elementów tradycyjnych np. 12 potraw na stole, kupowanie i ubieranie choinki, pieczenie pierników, Mikołaj itd. To wszystko jednak w bardzo współczesnej odsłonie.
Są też trochę mniej tradycyjne dni w tym kalendarzu np. dzień nicnierobienia, kiedy po prostu każdy spędza czas, jak chce. Do tego dzień grania w planszówki, świąteczne SPA czy kalambury.
Wszyscy tworzą kalendarz adwentowy
W przygotowania zaangażowani są też dziadkowie, co jest chyba właśnie kluczem w całych tych obchodach – jesteśmy z bliskimi. Nic więcej tak naprawdę nie ma znaczenia.
Każdy rozdział to jeden dzień. Wszystko w formie opowiadania, zerkania do tej rodzinki, jak sobie radzą każdego dnia adwentu. Ciepły, mądry, spokojny język. Czuć, że jest im ze sobą dobrze.
Współczesny kalendarz adwentowy
Zwróciłam uwagę na język, którym posługuje się autorka, bo jest prosty i nowoczesny. Zgodny z dzisiejszymi kierunkami wychowania wspierającego, bliskościowego.
Jest taki moment, kiedy mama i córka idą na zakupy i akurat córka ma ochotę skakać po kałużach. Mama nie może (nie chce) się na to zgodzić, ale nie pada po prostu: Nie teraz. Jest pozytywna komunikacja: Słyszę, że chcesz skakać po kałużach. Możesz skakać w drodze do sklepu. W ten sposób załatwimy sprawunki, a ty nie będziesz się nudzić.
W grudniu przychodzi Mikołaj
Dziewczynka pisze też oczywiście listo do Świętego Mikołaja, choć w kontekście odejścia od wątku religijnych, tu wystarczyłby po prostu Mikołaj. Dla mnie jednak ważniejsze jest rozprawienie się z określeniem, że Mikołaj przynosi prezenty tylko grzecznym dzieciom.
W przedszkolu właśnie tak dzieciom wyjaśniono sprawę przynoszenia prezentów i teraz córka chce wiedzieć, co to właściwie znaczy „być grzeczną”? Tata wyjaśnia, że dla niektórych oznacza to słuchanie dorosłych w każdej sytuacji, ale on się z tym nie zgadza. Tłumaczy, że każdy ma prawo przeżywać emocje na swój sposób.
Choć trochę po macoszemu potraktowano temat rózgi, jakby informacja o tym, że miała być symbolem lania za niegrzeczność była tajna. To przecież część tradycji jak każda inna. Warto i o tym porozmawiać szerzej.
Świąteczne smakołyki
Przy pogaduchach z babcią o tradycyjnych potrawach znowu mamy twist w stronę współczesności. 12 tradycyjnych to jedna sprawa, ale przecież jeśli się czegoś nie lubi, można jedną z nich zastąpić smakołykiem. W tym wypadku to krewetki, za którymi przesada mała bohaterka.
Podoba mi się to przemieszanie typowych tradycyjnych czynności z nowoczesnym spojrzeniem na rodzinę i święta. Pierwsza gwiazdka w noc wigilijną ma swoją nazwę, dzisiaj to wiemy, kiedyś była tajemniczym punktem na niebie. Logiczne połączenie tradycji z codziennością i wiedzą dzieci, jest ważne. Nic a nic jej nie odbiera z „magii świąt”, a pozwala maluchom zrozumieć, dlaczego coś obchodzimy tak a nie inaczej.
Te same wyjaśnienia dotyczą „bycia grzecznym” czy konieczności jedzenia karpia, nawet, jak się go nie lubi. Nie wspominając o stresie związanym z porządkami. Wszystko ma gdzieś swoje źródło, nasze nowe tradycje także. Tu jedną z nich jest kupowanie choinki z myślą o dbaniu o planetę. Nie uciekamy od sprzątania domu, ale tez nie robimy z tego (nomen omen) szopki.
W grudniu jesteśmy razem
Idea, żeby święta były czasem radości, rozmów o tym, co kiedyś i co mamy dzisiaj, wdzięczności i wspólnego czasu, tu jak najbardziej została pokazana. Nie byłoby jednak tego klimatu bez cudownych ilustracji niezawodnej Małgorzaty Kwapińskiej.
Mały dodatek to karteczki na prezenty, które można wyciąć z książki.
W grudniu po południu, czyli trochę inny kalendarz adwentowy
Autorka Ewelina Włodarczyk
Ilustracje Małgorzata Kwapińska
Wydawnictwo Dwukropek
Książka dla wieku: 4-8 lat.
Dopisuję ten tytuł do mojej ściągi świątecznej z podziałem na wiek.
Moją opinię o książce mogłam wyrazić dzięki współpracy z wydawnictwem. Zostawiam link afiliacyjny do Ceneo i tabelkę z cenami w różnych księgarniach na BuyBox.
Dołącz do grupy Aktywne Czytanie – książki dla dzieci i młodzieży na FB