Ta książka z pięcioma listami-okienkami jest uroczą historią i taką z przestrogą, żeby pisać listy do Mikołaja o wiele wcześniej. Przecież pięć dni przed Gwiazdką on ma pełne ręce roboty, elfy dopinają sprawy i może być kłopot z realizacją zamówienia. Taka właśnie sytuacja zdarzyła się w książce „Listo do Świętego Mikołaja”.
Mała Ala wysłała go przez kominek i ojej, w miejscu, gdzie było napisane, jakie ma marzenie, niechcący została wypalona dziura. Mikołaj głowi się i głowi, czego może chcieć mała Ala. A że ma roboty po kokardę, zleca zrobienie prezentu elfom. Jest jednak tylko jeden elf, który może podjąć się tego zadania i przyznać trzeba, że zasoby produkcyjne są teraz już więcej niż skromne. Ale działa!
Prezent last minute
Mikołaj jeszcze na wszelki wypadek zleca zrobienie prezentu niedźwiedziowi polarnemu. I jest wspaniały, choć zdaniem Mikołaja trochę za duży dla małej Ali. Sam też więc kombinuje, licząc, że to, co wymyślił, spodoba się dziewczynce.
Żeby się tego dowiedzieć, Mikołaj musi poczekać na list od Ali i w końcu taki przychodzi. Dziewczynka jest zachwycona, a Mikołajowi spada kamień z serca.
Przyznacie, że to urocza historia? Do tego świetne ilustracje i te listy, które budują atmosferę. Pokazują, że każdy pomysł można wykorzystać, jeśli tylko chwilę się zastanowimy, czego mogą pragnąć nasi bliscy.
To co, czytamy?
Jak wychować smoka
Dom dla jednorożca
Swoją opinię o książce wyraziłam przy współpracy komercyjnej z wydawnictwem i mojej przemyślanej decyzji, że chcę się nią z Wami podzielić.