Słomka. Kotek, który czekał na Gwiazdkę RECENZJA książki

Słomka, kotek, który czekał na Gwiazdkę to ciepła, rymowana historia z odrobiną chaosu przedświątecznego.

Wiem, że perypetie kotka Słomki mają wśród dzieciaków wielu fanów. Wśród ich rodziców również, ponieważ Słomka wspiera w wyjaśnianiu dzieciom różnych emocji i zachowań oraz budowaniu wartościowych relacji.

W ramach serii Katarzyny Ogonowskiej i wydawnictwa Parasolka ukazały się już cztery tytuły: Słomka. Kotek, który mówił nie swoim głosem, Słomka. Kotek, który uwierzył w siebie, Słomka. Kotek, który chciał być sobą oraz Słomka. Kotek, który nauczył się złościć, a ja dziś przychodzę do was z piątym tomem: Słomka. Kotek, który czekał na Gwiazdkę.

slomka-kotek-ktory-czekal-na-gwiazdke-recenzja-ksiazki-dla-dzieci aktywne czytanie4

Tym razem Słomka nieźle namiesza przed Świętami. Ale spokojnie – wszystko dobrze się skończy!

Wielkie przygotowania do Świąt

Dla tych, co nie wiedzą – Słomka to kotek, który wraz z innymi zwierzakami mieszka w Cebulakowie.

Właśnie przygotowuje się do Gwiazdki. Szukając w gazecie przepisów na świąteczną kolację, natrafia na ogłoszenie, że w miejscowej galerii odbędzie się wystawa prac malarza Hugona Koktajla. A tak się składa, że Słomka uwielbia jego obraz „Zorza Polarna”.

W głowie Słomki rodzi się pomysł: może by tak poprosić Mikołaja, żeby w ramach prezentu podarował mu to słynne arcydzieło?

Jak pomyślał, tak zrobił. No, prawie… Bo doszło do pewnej niespodziewanej zamiany miejsc.

Słomka pisał jednocześnie list do Mikołaja i do swojego przyjaciela, pingwina Tobo, którego zamierzał zaprosić na świąteczną kolację. Tyle że rozkojarzony pomylił koperty i wiadomość do pingwina poleciała do Mikołaja, a prośba do Świętego wylądowała w skrzynce pingwina.

Niefortunna pomyłka

Domyślacie się, jak zdziwiony musiał być Tobo, gdy przeczytał list od Słomki? Ba, on był nie tylko zdziwiony – całkiem słusznie uznał, że wiadomość jest dość niezręczna. No bo jak to – przyjaciel prosi go o prezent? Tak prosto z mostu?

Czego się jednak nie robi, gdy się kogoś naprawdę lubi. Tobo postanawia spełnić marzenie Słomki. A ponieważ piękna zorza jakoś nie chce spłynąć do niego z nieba (bo przecież Tobo nie wie, że kotkowi chodzi o obraz, a nie o prawdziwą zorzę!), postanawia przynajmniej ją dla niego namalować.

Tymczasem w innym miejscu swój list otwiera Mikołaj. On z kolei odczuwa wielkie wzruszenie. Ktoś w końcu zaprosił go na kolację – i nic więcej od niego nie chce! Czy mógłby odmówić?

Spotkanie przy choince

Wreszcie wszyscy spotykają się na wieczerzy u Słomki. Są przyjaciele, jest choinka, pachnące jedzenie i wesołe rozmowy.

Gdy nadchodzi czas otwierania prezentów, Słomka nie kryje zachwytu obrazem od Toba. Zauważa, że nie jest to „Zorza Polarna” pędzla Hugona Koktajla, ale i tak z radością wiesza upominek na ścianie.

Wisienką na torcie jest wizyta Świętego Mikołaja. Gospodarz i zebrani goście są jego obecnością bardzo zaskoczeni, ale też zaszczyceni. Nikt nie pyta, jak to się stało, że Mikołaj odwiedził ich we własnej osobie. Po prostu cieszą się swoim towarzystwem.

Nieidealna Gwiazdka idealna

Bo takie właśnie jest główne przesłanie książki Słomka. Kotek, który czekał na Gwiazdkę. W Świętach chodzi o to, żeby być razem, spędzać ze sobą czas i nie szczędzić sobie miłych gestów.

Nawet jeśli nie wszystko jest idealnie – bo na przykład ktoś pomyli listy – można przymknąć oko na małe potknięcia i po prostu cieszyć się magią Gwiazdki.

Rymowana, przepięknie zilustrowana przez Katarzynę Zielińską opowieść o Słomce spodoba się już trzy- i czterolatkom. W prostych słowach przekaże dzieciom, co tak naprawdę liczy się w Świętach i przyjaźni. Kto wie – może też zachęci je do samodzielnego wykonania prezentów dla mamy, taty albo rodzeństwa?

W końcu obraz pingwina Tobo w niczym nie odstaje od arcydzieła mistrza Koktajla. Chyba jest nawet piękniejszy, bo wykonany z miłością i prosto z serca.

To co, czytamy?