Była jedną z najważniejszych naukowczyń na świecie. A teraz możemy ją poznać lepiej dzięki książce z serii Genialni odkrywcy, w najnowszej części pt. Cześć, tu Skłodowska!
To seria stworzona specjalnie dla dzieci, które chcą poznać prawdziwe historie słynnych ludzi w lekki i ciekawy sposób.
Każda książka jest pisana tak, jakby sam bohater opowiadał o sobie. Trochę jak pamiętnik, trochę jak rozmowa ze znajomym.
To seria pod patronatem Aktywnego Czytania, są w niej także inni genialni odkrywcy.
Chcesz ich poznać?
A teraz posłuchajmy, co Maria ma nam do opowiedzenia o sobie.
Mania w domu
Urodziłam się dawno temu, w 1867 roku, w Warszawie. Już jako dziecko miałam nosa do nauki. Uwielbiałam zadawać pytania i wszystko sprawdzać. Serio, mama nieraz mówiła, że chyba urodziłam się z lupą w jednej ręce i książką w drugiej. Ale nie było łatwo.
W czasach, gdy byłam mała, dziewczyny nie mogły po prostu pójść na uniwersytet. Więc uczyłam się po kryjomu. Chodziłam na tajne lekcje w tak zwanym Uniwersytecie Latającym. Nazwa była fajna, ale nie chodziło o to, że lataliśmy na miotłach – tylko o to, że zajęcia były w różnych miejscach, żeby nikt się nie zorientował. Trochę jak szkoła-ninja!
Paryż – nauka, miłość i laboratorium
Kiedy tylko mogłam, wyjechałam do Paryża. Tam wreszcie mogłam legalnie studiować! Było ciężko, musiałam też pracować. Ale za to miałam głowę pełną pomysłów!
I wtedy poznałam Pierre’a. Był fizykiem, takim jak ja. Trochę nieśmiały, ale bardzo mądry. Zostaliśmy parą w życiu, i w laboratorium. Nasze wspólne badania doprowadziły nas do wielkich odkryć.
Odkrycia, które świecą… dosłownie!
Razem z Pierre’em odkryliśmy dwa nowe pierwiastki: polon (nazwany na cześć Polski!) i rad. Okazały się one bardzo promieniotwórcze, co znaczy, że świecą. Dzięki naszym badaniom świat lepiej zrozumiał, jak działa energia, atomy i promieniowanie.Dostaliśmy Nagrodę Nobla.
Byłam pierwszą kobietą w historii, która ją otrzymała. A potem dostałam jeszcze jedną! Jako jedyna osoba na świecie dostałam Nobla z fizyki i z chemii. Można? Można!
Smutki, wojna i pomaganie
Niestety, życie nie było tylko pełne naukowych odkryć. Pierre zginął w wypadku, a ja zostałam sama z naszą pracą i z naszą córką. Ale się nie poddałam!
Podczas I wojny światowej pomagałam rannym żołnierzom. Wymyśliłam ruchome ambulanse z rentgenem. Dzięki nim można było sprawdzić, gdzie złamała się kość, zanim zaczęto leczyć. Niezły wynalazek, prawda?
Koniec pewnej epoki
Przez wiele lat pracowałam z promieniotwórczymi pierwiastkami. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, jak bardzo mogą być niebezpieczne. Niestety, choroba, którą wywołały, dopadła mnie pod koniec życia. Zmarłam w 1934 roku. Ale moje odkrycia zostały – do dziś pomagają ludziom leczyć choroby, badać świat i uczyć się o tym, co niewidoczne gołym okiem.
Dlaczego warto mnie poznać?
Bo pokazuję, że nawet jeśli jesteś dziewczyną (a one kiedyś miały naprawdę pod górkę), a kochasz naukę i się nie poddajesz, możesz zmieniać świat. Nawet jeśli czasem trzeba uczyć się po nocach, nie mieć pieniędzy i nosić fartuch zamiast korony księżniczki.
Jeśli chcesz wiedzieć, jak to jest badać promienie, świecić w ciemności i zdobyć dwa Noble, sięgnij po książkę „Cześć, tu Skłodowska!”. Obiecuję, że będzie ciekawie!
To co, czytamy?
Cześć, tu Skłodowska!
Autor Max Czornyj
Ilustracje Aleksandra Czornyj
Wydawnictwo Frajda
Dla wieku 8+
Kategoria: przygodowe książki dla dzieci i młodzieży
Swoją opinię o książce wyraziłam przy współpracy komercyjnej z wydawnictwem oraz dzięki mojej przemyślanej decyzji, że chcę się nią z Wami podzielić.