Cioci buzi i Grrr…zmot to bardzo wymowne książki z nowej serii wydawnictwa Wilga – Annanasy i Gagatki pod patronatem Aktywnego Czytania.
Oba tytuły poruszają dwa ważne problemy: asertywności i złości.
Nie każde NIE jest takie samo
Chcemy, by nasze dzieci były asertywne i bezpieczne, jednak nie zawsze mamy pomysł, jak o tym rozmawiać i tego uczyć. Bo jest to jednak umiejętność, której trzeba się nauczyć.
Dzieci mają o wiele trudniej niż dorośli, jeśli chodzi o asertywne zachowania i mówienie NIE. Jest wiele okoliczności, w których zwyczajnie nie mogą powiedzieć NIE. Są to na przykład sytuacje związane z bezpieczeństwem.
Mogę przebiec przez ulicę? Nie. Mogę nie zapinać pasów? Nie. I tu nie ma dyskusji.
Skąd więc maluchy mają wiedzieć, w których sytuacjach ich NIE działa, a kiedy niekoniecznie? Im więcej przykładowych sytuacji przedstawimy dzieciom, tym łatwiej będzie rozmawiać o asertywności.
Subskrybuj Aktywne Czytanie, nie przegapisz żadnej recenzji filmowej.
Cioci buzi
To książka wyjaśniająca, że dziecięce NIE ma wielka moc.
Mała bohaterka przedstawia wszystkie emocje związane z koniecznością całowania czy przytulania niezbyt dobrze znanej jej osoby.
W tym wypadku jest to ciocia, ale wszyscy wiemy, że mogą to być też inne osoby z bliższej i dalszej rodziny.
Jest więc mowa o lęku, bo faktycznie dziecko może bać się niemal obcej osoby. Z jakiej racji miałoby chcieć ją całować?
Dziewczynka jasno mówi, co czuje w takiej sytuacji. Jest to coś na kształt obrzydzenia: mokre, śliskie usta i obcy zapach… brrr!
Podoba mi się, że autorka pokazała wyraźnie, że to do dziecka w tej sytuacji należy decyzja. Dzięki temu nie ma wątpliwości, że NIE ma moc.
Nieszczęsna ciocia niekoniecznie jest na straconej pozycji, bo dziecko mówi, że BYĆ MOŻE, gdy lepiej się poznają, zmieni decyzję. Jednak na razie jest to stanowcze NIE dla buziaka od obcej osoby.
Dorośli na dywaniku
Jestem pewna, że już wielu dorosłych doskonale rozumie, że nie powinno się zmuszać dzieci do przytulasów czy buziaków.
Wiem też, że niektórzy lubią jeszcze bagatelizować sytuację, mówiąc: ja dawałam cioci buzi i jakoś żyję.
Wszystkich zatwardziałych zmuszaczy zachęcam do przeczytania artykułu o tym, czym grozi takie nakłanianie dziecka do zgadzania się na przekraczanie granic cielesności: Nie jestem ci winna buziaka >>
Myślę, że książka Cioci buzi powinna też wylądować (może przypadkiem) w domach babć i cioć, które tego problemu nie rozumieją.
Żeby była jasność – nikogo nie oceniam, bo wiem, jak starsze pokolenia były wychowywane.
Co nie znaczy, że nie mają możliwości skorygowania poglądów na coś tak obślizgłego, mokrego i najeżonego, jak niechciane buziaki od cioci.
Cioci buzi
Autorki: Agata Komosa-Styczeń, Anna Oparkowska
Ksiązki dla wieku 3-6 lat.
Wydawnictwo Wilga
Zdjęcia bez filtrów.
Grrr…zmot
Druga książka z serii Annanasy i Gagatki – Grrr…zmot – pokazuje dziecięcą złość. Skupiamy się dokładnie na tym uczuciu, które tym razem dopadło małego bohatera.
Podobnie jak w Cioci buzi ten bohater również nie ma imienia – jest po prostu maluchem potrzebującym wsparcia.
Tym razem złość przyszła znikąd, jak to zresztą często bywa. Wszystko zaczyna irytować i człowiek nie wie, co ma ze sobą zrobić…
Możemy pokazać dzieciom, że każdemu czasami taki moment się zdarza i co zrobić w takiej sytuacji.
Tak naprawdę nie jest to nic wielkiego czy spektakularnego. W takich chwilach dziecko potrzebuje po prostu, by ktoś bliski przy nim był.
Jak radzić sobie ze złością?
Złość wybucha na chwilę. W książce pokazana jest jak smok, dinozaur czy jakiś zwierzak – coś wielkiego i nie do końca określonego.
Uwagę zwracają ilustracje: złość jest najeżona, zresztą buziaki cioci w pierwszej książce też nie wyglądają jak coś milutkiego. Mam wrażenie, że tu obrazy mówią tyle samo, co słowa. Świetnie się to uzupełnia.
Z pewnością jest to również sposób na wzmocnienie przekazu – na sprawienie, żeby dotarł on z równą mocą zarówno do dziecka, jak i dorosłego.
Komu przydadzą się te książki?
Obie są rymowane, a na ich stronach znajduje się bardzo niewiele tekstu. Nie oznacza to jednak, że są to opowieści dla 2-3-latków. Uważam, że dzieci w wieku 7 lat też powinny mieć dostęp do takich treści.
Humor zawarty w tych historiach pewnie trafi bardziej do maluchów niż do dorosłych. Jego celem jest bardziej obrazowe przedstawienie przeżyć związanych z niechcianym buziakiem, emocjami i złością.
Po pierwszym przeczytaniu obu książek miałam wrażenie, że są mocne. Nie ma w nich moralizowania i udawania. Autorka bardziej skupia się na uczuciach niż „edukacji emocjonalnej”.
Mam poczucie, że trochę chodziło o to, żeby podrażnić dorosłego. Zatrzymać go i zmusić do zastanowienia się nad tym, co niby oczywiste.
Ja z pewnością się zatrzymałam – zwłaszcza przy Cioci buzi.
Swoją opinię o książce wyraziłam przy współpracy komercyjnej z wydawnictwem i mojej przemyślanej decyzji, że chcę się nią z Wami podzielić.
Funkcja trackback/Funkcja pingback