„Kryptonim BANANY”, czyli najnowsza książka jednego z moich ulubionych autorów.
Wiecie, że bardzo lubię książki Davida Walliamsa i zawsze z radością patronuję kolejnym tytułom po polsku.
Wszystkie mieszkają w wydawnictwie Mała Kurka i u mnie na blogu, jeśli wpiszecie w lupce nazwisko autora, wyskoczą tytuły, o których opowiadałam.
Kryptonim BANANY to książka zabawna, ale też chwytająca za serce, bo pokazuje, jak wiele można zrobić dla tych, którzy sami głosu nie mają, czyli dla zwierząt.
Do tego jeszcze wszystko toczy się w czasie drugiej wojny światowej w bombardowanym Londynie, więc nie są to warunki, w których „da się wszystko”. Martwiąc się o naloty i własne życie, wcale nie tak łatwo wykrzesać pokłady empatii, by jeszcze wspierać zwierzęta w ZOO.
Nooo, chyba że jest się Erykiem, jedenastolatkiem, który właśnie w czasie wojny został sierotą. Chłopiec bardzo tęskni za rodzicami, do tego jest niski i ma odstające uszy, z czego wyśmiewają się koledzy.
Prawdziwą przyjaciółkę Eryk znalazł właśnie tu, jest to największa w ZOO i najstarsza małpa. Łagodna jak baranek mimo imponujących gabarytów i równie ogromnych kłów.
Ważne rzeczy
Ważną postacią w życiu chłopca jest wujek strażnik w ZOO, bo to dzięki niemu Eryk może tu przychodzić codziennie za darmo. Od tego dorosłego dostaje też słowa wsparcia i miłość.
Jak to zawsze bywa w książkach tego autora, postacie są bardzo charakterystyczne. Na przykład babcia Eryka, która też go kocha, ale jest szorstką osobą i nie okazuje emocji. To znaczy, okazuje, tylko te mniej miłe. Za to sporo wymaga… głównie bezwzględnego posłuszeństwa.
Albo dyrektor ZOO, który nie przepada za zwierzętami, a właściwie bardzo się ich boi, dlatego podejmuje takie, a nie inne decyzje. Tych postaci jest całkiem sporo, autor wszystkie nam przedstawia na początku, łącznie z premierem Wielkiej Brytanii, który też tu gra pewną rolę.
Jak już nakreśliłam sytuację, w której się znajdujemy, użyjmy wyobraźni, bo te czasy nie są fikcją, to wszystko działo się naprawdę. Wyobraźmy więc sobie, jak się czują i zachowują zwierzęta podczas bombardowań. Czy bezpiecznie jest trzymać w klatkach podczas wojny jadowite węże? Co mogą zrobić przestraszone zwierzaki? A jak mogą im pomóc (lub zaszkodzić) ludzie?
Kto zjada banany, a kto rodzynki?
Właśnie z takich sytuacji bierze się cała historia, bo podczas jednego z bombardowań, gorylica ucieka z klatki, wchodzi do sklepiku z pamiątkami, zjada smakołyki. Do tego wszystkiego nocny stóż, który chce ją złapać, zostaje niechcący powalony na ziemię.
Kto jest odpowiedzialny za ten obór zdarzeń? Oczywiście gorylica, której teraz grozi uśpienie z decyzji dyrektora. I żadne argumenty o tym, że to łagodne stworzenie do niego nie przemawiają.
Winny jest też wujek Eryka i sam chłopiec, bo oni brali udział w tym zdarzeniu.
Jakby tego było mało, jeszcze babcia chłopca ginie podczas jednego z bombardowań, więc ten ląduje u wujka. I tam zaczyna się kolejna część przygody, bo poznajemy tajną rodzinę, nowe postacie i knujemy plan odbicia gorylicy z ZOO.
Powiem wam, że czyta się to rewelacyjnie, bo książki Davida Walliamsa są pisane prostym językiem, naszpikowane ilustracjami i poczuciem humoru.
Łatwo też sobie wyobrazić, że tak empatyczna postać, jak Eryk, będzie bardzo wciągnięta w „gadanie” ze zwierzakami, a to stwarza wiele zabawnych sytuacji. One przecież nie zawsze rozumieją, że potrzebna jest w tej chwili współpraca z ich strony.
Wielkie serca
Jest tu wiec dużo dobrych chwil w ciemnych czasach. Także o pomaganiu innym w potrzebie, samodzielności i odwadze.
Brawura w połączeniu z poczuciem humoru i ta misja, by pomóc „słabszym” (choć często większym i silniejszym), jest tym, co lubię najbardziej.
I zauważcie, że Eryk to ten „mały”, dzieciak po prostu i do tego ze smutkiem w sercu, bo tęskni za rodzicami. Oni zresztą pojawiają się w książce od czasu do czasu we wspomnieniach chłopca i to jest wzruszające. Dodaje mu siły do działania w najgorszych momentach.
Jak widać, można o trudnych czasach wojny opowiadać drastycznie, suchymi faktami lub tak jak w tej książce… opowiedzieć o tym przygodą, humorem, bez pomijania ważnych faktów i emocji.
A tych faktów jest tu całkiem sporo! Choćby miejsce i czas, kiedy zginął tata Eryka, przecież bitwa pod Dunkierką nie jest zmyślonym zdarzeniem. Tak samo, jak premier, masowe wywożenie dzieci z Londynu na wieś z powodu bombardowań czy spanikowane zwierzęta w klatkach.
Jestem bardzo ciekawa, czy ta książka skradnie wasze serca, ja uważam, że jest rewelacyjna.
To co, czytamy?
Kryptonim BANANY
Autor David Walliams
Ilustracje Tony Ross
Mała Kurka
Książki dla wieku 8-12 lat.
Kategoria: przygodowe książki dla dzieci
Swoją opinię o książce mogłam wyrazić dzięki współpracy z wydawnictwem i przemyślanej decyzji, że chcę się nią z Wami podzielić.
Najnowsze komentarze