Nie dręcz mnie! Jak poradziłam sobie z PRZEŚLADOWANIEM to moim zdaniem jedna z ważniejszych książek tego roku.
Patronat Aktywne Czytanie – książki dla dzieci i młodzieży z wydawnictwa Olesiejuk. Sprawdzi się CZYTELNIKAMI w wieku 6-12 lat.
Historia oparta na prawdziwych doświadczeniach dziewczynki pochodzącej z Australii, która w trzeciej klasie szkoły podstawowej była prześladowana.
Autor oraz mama tej dziewczynki postanowili wspólnie napisać książkę dla dzieci, po to, by najmłodsi wiedzieli, jak radzić sobie w takich bardzo trudnych sytuacjach.
Na początku mamy słowo do RODZICÓW i opiekunów napisane przez Aleksandrę Madejowską, psycholożkę i analityczkę zachowania.
Uważam, że warto je przeczytać, zanim sięgnięcie po dalszą treść już razem z dziećmi. Choćby dlatego, że są to zawarte tak mocne, konkretne i ważne słowa, których zapewne w dzieciństwie nikt ze współczesnych dorosłych nie słyszał.
Po co taka książka?
To jest narzędzie dla dzieci w różnym wieku. Pokazuje konkretny przypadek PRZEŚLADOWANIA, moment bardzo trudny dla Ali – głównej bohaterki.
Co ważne, jej historia nie jest jedynym narzędziem do rozwiązania problemów. Niemniej jednak opisanie jej może pomóc dzieciom zrozumieć, w jak trudnej sytuacji się znajdują i co mogą z tym zrobić.
Subskrybuj Aktywne Czytanie, nie przegapisz żadnej recenzji.
Nie dręcz innych
Dla mnie jedną z ważniejszych informacji jest nieromantyzowanie przemocy — ani osoby dręczącej, ani Ali. Psycholożka zwraca na to uwagę już na samym początku.
I faktycznie, jak się zastanowić się nad bajkami i książkami proponowanymi dzieciom, bardzo często dręczyciel później okazuje się najlepszym przyjacielem takiej Ali. Albo usprawiedliwiamy jego zachowanie, koncentrując przy okazji na nim całą uwagę.
W tej historii cała uwaga skupiona jest na Ali, ponieważ właśnie jej chcemy pomóc. Zauważamy, że osoba dręcząca inne dzieci zapewne ma za sobą trudne przeżycia, jednak kompletnie nie na tym się koncentrujemy. Chcemy pomóc dzieciom prześladowanym przez rówieśników.
Bardzo doceniam te niebieskie ramki, w których mamy wyszczególnione, co dorosły może zrobić, jak rozmawiać z dzieckiem, jak budować zaufanie.
Zbuduj zaufanie
I to znowu ważna informacja, bo ZAUFANIE dziecka nie wynika wyłącznie z tego, że jesteśmy rodzicami czy opiekunami. Jeśli dziecko nie będzie miało obok siebie wspierającego dorosłego, właśnie takiemu, któremu może zaufać, nie będziemy w stanie mu pomóc.
Zaufanie buduje się latami, dlatego, jeśli ktoś uważa, że przeczytanie książki „załatwi wszystkie problemy” komunikacyjne w rodzinie i poza nią, mam złą wiadomość. Żeby dziecko przyszło do nas z tak trudnym problemem, jak prześladowanie, musi wiedzieć, że może nam zaufać, a to nie dzieje się z dnia na dzień.
Rozpoznasz dręczyciela?
Są to też informacje dosyć oczywiste, czyli to, by szukać wsparcia, jeśli czujemy, że nasze rodzicielskie kompetencje nie są wystarczające. A mamy prawo to czuć w bardzo wielu sytuacjach, nie tylko tej konkretnej.
Znowu ważny temat, którego uczymy dzieci przez długie lata, a nie jedną pogawędką. Chodzi o umiejętność proszenia o POMOC. Dawniej uważano, że to powód do wstydu, dzisiaj doskonale wiemy, że to oznaka siły.
Jednak jeszcze współcześnie pokutują stereotypy związane z tym, że proszenie o pomoc, wsparcie psychiczne czy jakiekolwiek inne, jest oznaką słabości. Jeśli dzieci nie będą widziały, że my – dorośli – potrafimy prosić o pomoc np. specjalistów, same też nie przyjdą do nas w potrzebie.
Jak widać, temat jest bardzo złożony, a krótka historia opowiedziana przez Alę, to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Do rozpracowania jest bardzo wiele dodatkowych spraw: lęk, niemoc, obniżone poczucie wartości, a nawet depresja.
Ktoś dokucza dziecku
Już na początku Ala wyjaśnia, czym różni się dręczenie od zwykłych kłótni czy bójek.
Dręczenie to zachowanie, które się powtarza. Osoby dręczące chcą nas zastraszyć, wbić w poczucie winy czy po prostu sprawić, że będzie nam przykro.
Wcale nie jest łatwo wskazać w grupie palcem, kto jest dręczycielem. Spójrzcie na ilustracje, czy można powiedzieć, jak wygląda dręczy ciel?
Zwłaszcza że bardzo często to dręczenie zaczyna się od przyjaźni. Dzieci dobrze się rozumieją, a potem gdzieś tam coś zaczyna zgrzytać i sytuacja się nakręca.
Dokładnie coś takiego przytrafiło się Ali, bo dręczycielka była kiedyś jej przyjaciółką. Potem przestała nią być.
Zaczęło się od słów, skończyło na rękoczynach.
Ala nikomu nie mówiła o swoim problemie, przez to też z dnia na dzień gasła. Odechciało jej się chodzić na dodatkowe zajęcia, spotykać z koleżankami, aż pewnego dnia powiedziała mamie, że nie chce dłużej żyć.
Nie dręcz, bo nigdy nie wiesz…
Może się to wydawać ekstremalne, jednak wystarczy zerknąć na pierwsze z brzegu statystyki dotyczące dziecięcej depresji i będzie wiadomo, że nie ma w tym zdaniu nawet cienia przesady.
Przyszedł w końcu okropny dzień, w którym Ala doszła do bardzo ważnego wniosku: Zrozumiałam, że muszę coś z tym zrobić. Z trudem, ale jednak przełamała się i opowiedziała o wszystkim mamie.
Obie zaczęły szukać informacji, jak sobie poradzić w takiej sytuacji.
Zauważcie, że mama nie od razu wiedziała, jak zareagować. To świetny pomysł, żeby wspólnie sprawdzić, jak można dziecku pomóc.
Mama zadbała o to, żeby Ala poznała wszystkie najważniejsze informacje, a w drodze do szkoły towarzyszyły jej koleżanki.
I tak powoli zaczęło się odbudowywanie poczucia wartości skrzywdzonej dziewczynki.
Czytelnicy dostają tutaj kilka konkretnych wskazówek, jak radzić sobie z osobą prześladującą.
Jedną z bardzo dobrych jest ignorowanie dręczyciela, bo faktycznie najczęściej tacy ludzie karmią się naszymi emocjami. Strachem, niepewnością albo tym, że w ogóle zwracamy na nich uwagę.
Powoli Ala zaczęła wracać do swojego dawnego życia i odnalazła radość. Znowu zaczęła uczęszczać na zajęcia taneczne, a nawet odważyła się opowiedzieć rodzicom na zebraniu klasowym swoją historię. Dzięki temu mogli poznać punkt widzenia dziecka.
Łatwo powiedzieć: Nie dręcz!
Znowu zatrzymam się na istotnym aspekcie tego budowania zaufania.
Bardzo ważne jest, byśmy pozwalali dzieciom opowiadać te historie po swojemu. Poznać je ich oczami, zamiast od razu wychodzić z „mądrymi uwagami”.
Nasz dorosły punkt widzenia, ze względu na to, że mamy inne doświadczenia, inne zasoby i narzędzia, może nie być wystarczający w danej sytuacji.
Nasze uwagi czy reakcje mogę być niezrozumiałe dla dręczonego dziecka, dlatego tak ważne jest słuchanie i umiejętna komunikacja. Po to, żeby w razie czego pomóc jakiejś innej Ali.
Na końcu książki znajdują się numery telefonów i dane miejsc, do których można się zgłosić, jeżeli czujecie, że potrzebujecie pomocy związanej z przemocą między rówieśnikami.
Komu przyda się ta książka?
Jasne, że dzieciom, które mierzą się z dręczeniem.
Jednak polecam przeczytać też ze starszymi przedszkolakami, kiedy słyszycie od nich, że często bywają odsunięte od zabawy przez konkretne dziecko.
Warto też przyjrzeć się swoim dzieciom, czy przypadkiem one nie dręczą innych? Być może nie zdają sobie do końca sprawy z tego, jak bolesne jest ich „rządzenie”. Miejmy po prostu otwarte oczy.
Nie dręcz mnie! Jak poradziłam sobie z prześladowaniem
Autor Niels Van Hove
Wydawnictwo Olesiejuk
Zdjęcia bez filtrów.
Swoją opinię o książce wyraziłam przy współpracy komercyjnej z wydawnictwem i mojej przemyślanej decyzji, że chcę się nią z Wami podzielić.
Funkcja trackback/Funkcja pingback