Rany, jaka to jest wspaniała książka! „Obfitość” napisana totalnie brawurowo przez Joannę Jagiełło, z ilustracjami Agaty Dobkowskiej.
Pewnie kojarzycie te ilustracje z serii o Frani, prawda?
Obie dziewczyny mieszkają w wydawnictwie Świetlik, a w tej historii poznajemy Kornelię i jej zamiłowanie do zabawek.
Do wielu zabawek, gadżetów, po prostu rzeczy, którymi na co dzień się otacza. Obfitość tych rzeczy jest dla niej codziennością.
Uwielbia swoje maskotki, domek dla lalek, kredki, cały pokój wypełniony po brzegi… wszystkim. Obfitość pełną gębą.
Czasem mama podrzuca córce pomysł, żeby oddać trochę z tych rzeczy dla dzieci, które tylu zabawek nie mają.
Ale to dla Kornelii pomysł jak z najczarniejszego koszmaru.
Czym się wtedy będę bawić?
Wakacje u dziadka
Kornelia ma spędzić wakacje u dziadka w jego maleńkim domku. Jest tak mały, że można tam zabrać tylko jedną maskotkę.
Czy spełnia się właśnie najgorszy sen Kornelii? Tak! Przecież w pustym pokoju nie ma co robić, jest jak w celi.
Dawno się tak nie uśmiałam przy tych dramatach „małej cesarzowej” i zdecydowanie nie dlatego, że bagatelizuję dziecięce problemy.
Po prostu ta rymowanka jest przezabawna. Trafnie punktuje przywiązanie dzieci do „obfitości” i cudownie pokazuje, jak można „wyjść z takiego uzależnienia”.
Ilustracje oczywiście robią tu także klimat. I to jak!
Kornelia nie widzi dla siebie świetlanej przyszłości na tej pustyni, prosi dziadka, by zadzwonił po mamę, bo chce wracać do domu.
Dziadek obiecuje to zrobić, ale najpierw zaprasza wnuczkę na spacer po plaży.
A tam okazuje się, że nie ma nawet chwili nudy. Obfitość muszelek, kamyków, patyków, no skarbów wszelkich do zabawy.
Obfitość przyrody i wyobraźni
To bardzo mądry dziadek, który wie, że dziecku wystarczy odrobina… wszystkiego, a zabawa zacznie się na całego.
Nie trzeba telewizora, telefonu, żeby wspaniale spędzać czas.
Potem jest rysowanie patykiem na piasku (oczywiście, że z dramatami).
Jeszcze oglądanie prawdziwych gwiazd ciemną nocą i budowanie szałasu. Do tego obserwacja ptaków, robienie lalki z gałganków i włóczki.
Kornelia w wirze zabawy zapomina o tym, że chciała wracać do domu, gdy w drzwiach pojawia się mama.
Jasne, że dziewczynka zmieniła zdanie, bo zrozumiała, że obfitość to nie tylko rzeczy. To też przyroda, wyobraźnia i czas.
Byłoby świetnie, gdyby na (jak mamie) udało się go wygospodarować nieco więcej do pobycia razem. Nie tylko w wakacje.
Mądre książki dla dzieci 3-6 lat
Powiem wam, że znajdziecie w tej opowieści całą masę smaczków językowych, jest też powtarzający się refren, który tak lubią dzieci. Oryginalna, a jednak bardzo uniwersalna historia.
Najbardziej urzekł mnie fragment, w którym dziadek spokojnie wyjaśnia Kornelii, że nie ma dwóch takich samych kamieni, takich samych zachodów słońca.
Tak, ono wstaje każdego dnia i to się powtarza, ale przecież za każdym razem przeżywamy dzień inaczej.
W przyrodzie nie ma nudy, wystarczy odgruzować się spod sterty plastiku, oderwać oczy od ekranu i chcieć poszukać tej obfitości. Jest na wyciągnięcie ręki.
Komu przyda się ta książka?
Jeśli macie dzieci, dla których rzeczy materialne czy właśnie ekrany są istotną życia, przeczytajcie razem „Obfitość”.
Pomoże im zrozumieć, że sprawy mają się trochę inaczej. Dla wielu maluchów jest to niewyobrażalne, bo po prostu nie mają wielu okazji do praktykowania życia bez zabawek.
Wiecie, co mam na myśli? Nie chodzi przecież o to, żeby teraz dzieciom wszystko zabrać, ale pokazać, że można się obejść bez kolejnego jajka niespodzianki czy gazetki z plastikowym „za pięć minut śmieciem”.
Jeśli szukacie książki do poczytania w grupie przedszkolaków, to jest pewniak. Zabawna, z ciekawymi ilustracjami i mądrym przesłaniem. Do tego daje dorosłemu całą paletę możliwości, by wykazać się aktorsko przy czytaniu. 🙂
Obfitość
Autorka Joanna Jagiełło
Ilustracje Agata Dobkowska
Wydawnictwo Świetlik
Zdjęcia bez filtrów.
Jaki wiek?
Swoją opinię o książce wyraziłam dzięki współpracy komercyjnej z wydawnictwem i mojej przemyślanej decyzji, że chcę się nią z Wami podzielić.
Pięknie Pani opowiedziała książkę mojej córki. Kiedy jak zwykle otrzymałem ją do pierwszego sczytania, nieco się skrzywiłem z początku, bo moja córka napisała dla dzieci tyle „dużych” i mądrych książek, a tu taka sobie niby rymowanka. No właśnie, ale jak ważny problem porusza!
Może w jakiś sposób mam pewien udział w tej książce. Dawno temu pojechałem z Asią nad morze. Byla w wieku Kornelii, z tym że jej zabawkami były wówczas raczej ksiązki, bo takie to były czasy.
A nad morzem lalo od rana do nocy przez całe dwa tygodnie. Wszyscy pochowani z dziećmi w domach, a ja z Asią od rana do zmierzchu nad morzem, często bardzo wzburzonym, dzięki czemu na brzegu pojawiało się codziennie mnóstwo fantastycznych rzeczy. Przy Asi wyobraźni była to czarowna bajka i cudowny pobyt wśód morskiego ptactwa i chmur o najdziwaczniejszych kształtach. Asia niedawno wróciła ze swoim Piotrem z wędrówki nad morzem – od Świnoujścia do Kolobrzegu, w deszczach, porywistych wiatrach i innych OBFITOŚCIACH!
Z serdecznościami Janusz B. Roszkowski