„Hania i Kudłaty Pies. Miejsce nie z tej ziemi” to druga część historii o małej dziewczynce, jej kumplach skrzatach, czarnym psie i poszukiwaniach taty.
W pierwszym tomie opowieści autorstwa Marcina Mortki poznaliśmy Hanię, która mieszka tylko z mamą i bardzo intryguje ją postać nieobecnego taty.
Hania i kudłaty pies. Ktoś-albo-Coś.
Niestety mama nie jest skłonna do wyjaśnień, udzielenia odpowiedzi na pytania dziewczynki i ogólnie rozmów o tacie. Hania widzi, że za każdym razem mama robi się bardzo smutna, dlatego po kilku zawirowaniach z pierwszej części sprawa ojca nadal owiana jest tajemnicą.
Gdzie jest tata?
W tej książce jesteśmy w momencie, gdy Hania ze swoim gadającym psem, pająkiem Ktosiem-albo-Cosiem oraz skrzatami wdrażają plan poszukiwawczy.
Wszystko w tej książce jest dziwne, trochę postawione na głowie i chaotyczne.
Domyślam się, że taki był zamysł autora, bo samo pytanie na oślep (zaczepianie przypadkowych autobusów) czy poszukiwania w barze są takie… dziecinne.
To znaczy widać, że mamy do czynienia ze zdeterminowaną, ale kompletnie niedoświadczoną w poszukiwaniach ekipą.
Hania i przygoda
Nie ma tego złego, bo choć nie udaje się odszukać taty, udaje się nawiązać znajomość z kolejnym skrzatem.
Apolinary Siklawa ma wielki czerwonych nochal i bardzo się cieszy, że został wydobyty spod stery śmieci. Jego znakiem rozpoznawczym jest imponujące kichanie, które wręcz rzuca skrzatem na lewo i prawo.
Jeśli myślicie, że to kompletnie nieprzydatna w życiu umiejętność, nie znacie życia. Takie kichanie bardzo się przydaje w wielu sytuacjach.
Mama ma tajemnicę
Tym razem mama w odpowiedzi na pytania Hani o tatę podaje kolejną wskazówkę, totalnie dla dziewczynki enigmatyczną. Mówi, że tata przebywa w miejscu nie z tej ziemi.
Bystra Hania najpierw chwilę się głowi, co też znowu mama ma na myśli, a potem wpada na bardzo oczywistą odpowiedź – UFO.
Ufoludki są postaciami nie z tej ziemi, pewnie więc tym tropem podąża dziewczynka. Wertuje książki, sprawdza poszlaki, aż w końcu udaje jej się (z pomocą Apolinarego Kichawy) trafić na ich ślad. Czy oni coś wiedzą o tacie?
Łatwo się zgubić… ale i odnaleźć
Powiem wam, że sama się trochę gubię w planach Hani. Doskonale wiem, że ta historia ma być naszpikowana wszystkim, co niesamowite, i dokładnie tak jest.
Chyba jednak nie starcza mi wyobraźni, bo wydaje mi się, że tu jest wszystko – od skrzatów, przez gadającego psa, pająka, po kosmitów. Do tego mama, która w kółko powtarza „jesteś na to za mała” i pozostawia Hanię z niewiedzą.
Wiem, że ta niewiedza ma być motorem napędowym wszystkich akcji i domyślam się, że dzieci na luzie podążą za wyobraźnią Hani.
Dlatego jednak rekomenduję czytać książkę z dziećmi w wieku 5+, kiedy ta „wszystkość” będzie już bardziej zrozumiała. Młodsze dzieci często potrzebują konkretnych odpowiedzi na tak ważne pytania. A tata jest ważny.
Taka bajka
Zresztą to książka wręcz stworzona dla samodzielnych czytelników, bo ma duże litery i obrazki. Nie jest za długa i oczywiście jest ciekawa.
Osobiście skłania mnie do takiej refleksji, żebyśmy się jednak nauczyli rozmawiać z dziećmi na tematy, które je nurtują.
Zwłaszcza, gdy dzieci wyraźnie dają nam sygnały, że tego potrzebują. Nawet jeśli są to dla nas trudne sprawy, można sobie wyobrazić, że dziecko pozostawione bez odpowiedzi zacznie ich szukać na własną rękę. Niecierpliwie, chaotycznie, na oślep.
Wolę, gdy do takich szpiegowskich akcji dzieci pcha radosna ciekawość świata, a nie desperacja czy dziura w sercu, którą mama mogłaby łatwo zaleczyć kilkoma dobrymi słowami.
Poszukiwania trwają
Na szczęście Hania ma wokół siebie zwariowana ekipę i nie brakuje jej pomysłów na to, by te poszukiwania doprowadzić do… końca? No właśnie, czy to jest koniec?
Przyznam, że jestem zaintrygowana, jak to się wszystko zakończy i teraz już naprawdę chcę wiedzieć, dlaczego mama ma oczy pełne łez przy pytaniach o tatę i o to, co się z nim dzieje.
Tak długo zwodzi Hanię, dając nadzieję i zachęcając do szukania, że to MUSI być szczęśliwe zakończenie. Domagam się go! 😉
Hania i Kudłaty pies. Miejsce nie z tej ziemi
Autor Marcin Mortka
Ilustracje Edyta Adamowska
Zielona Sowa
Zdjęcia bez filtrów.
Jaki wiek?
Swoją opinię o książce wyraziłam przy współpracy komercyjnej z wydawnictwem i mojej przemyślanej decyzji, że chcę się nią z Wami podzielić.
Najnowsze komentarze