Dzisiaj nietypowo, bo opowieścią o książce będą notatki ze spotkania z autorami, twórcami, rodzicami „Kurzola”, czyli Nikolą Kucharską i Bogusiem Janiszewskim.
To seria pod patronatem Aktywne Czytanie dla wieku 6-100 lat.
Przygoda i emocje w jednym. Wszystko dzięki wydawnictwu Agora dla dzieci.
Strach jest drugi w serii
Bardzo Wam dziękuję, że znaleźliście czas na rozmowę o „Kurzolu”. Dla wszystkich, którzy nie znają „Kurzola”, poproszę Was, i to będzie wyzwanie, o przedstawienie „Kurzola” maksymalnie jednym zdaniem. Wiecie, ktoś słyszy „Kurzol” i nie do końca wie, o co chodzi. Co byście mogli powiedzieć jednym zdaniem o „Kurzolu”? Nikola, może Ty pierwsza.
N.K.: Kurczę, liczyłam, że przemyślę, jak Boguś będzie mówił. Kurzol to jest gość zrobiony z kurzu, który mieszka pod łóżkiem Antka, który najbardziej lubi mieć święty spokój, ale ze względu na tę znajomość z Antkiem jego życie staje się pełne przygód i różnych ciekawych wydarzeń, w których musi brać udział.
Dobra, to było bardzo długie zdanie, ale jednocześnie takie bardzo konkretne. I teraz, Boguś, Ciebie proszę o jakieś uzupełnienie.
B.J.: Dla mnie Kurzol to jest taki kurzopodobny introwertyk, lekko niedostosowany społecznie, który dzięki Antkowi odkrywa moc i przyjemność bycia z kolegą, a później przyjacielem.
Pięknie o nim mówicie, jak prawdziwi rodzice. To może przypomnimy, że „Gdzie się podział sen?” to jest ta pierwsza książka, którą wspólnie stworzyliście. I co jest ważne, to jest książka, gdzie jest tekst, jest komiks. To jest taka hybryda, połączenie. Lubię rozmawiać o drugiej części, trzeciej, czwartej i piątej. Dlatego że jak rozmawiamy o pierwszej, to większość osób jej nie ma, nie zna. Rynek dopiero poznaje „Kurzola” czy jakąś inną książkę. Mam bardzo duży odzew od czytelników. Wy na pewno też macie przeogromny. No i to jest hit. My to już wiemy, możecie to potwierdzić?
B.J.: Ja jestem podekscytowany i już troszkę zachwycony, bo wracam z Krakowa z Festiwalu Literatury. Miałem tam spotkanie z ponad setką dzieciaków i prowadzący to spotkanie poprosił dzieci, żeby podniosły rękę, jeżeli już miały kontakt z pierwszym „Kurzolem”. I byłem zaskoczony, jak wielu młodych ludzi już „Kurzola” zna i zaprosiło do swojego domu. Więc tak, coś tutaj jest na rzeczy. Coś się dzieje.
Też to czujesz, Nikola?
N.K.: Zdecydowanie. Wszystkie rysunki Kurzoli, które widziałam, które gdzieś tam śmigają po internecie, komentarze czytelników i rodziców, muszę przyznać, że mnie zdecydowanie uskrzydlają. Nic mnie jako ilustratora tak nie cieszy, jak otrzymywanie rysunków szczególnie od dzieci, które na swój sposób interpretują przeczytane historie i też ten mój wizerunek Kurzola. Jest to zdecydowanie motywujące i zachęcające do dalszej pracy nad książką. Też czuję tę energię.
Fantastycznie. Agora dla dzieci to jest to wydawnictwo, które polubiło, pokochało „Kurzola” i w którym, nie wiem, czy oni mają tam dużo kurzu, czy mają miejsce dla Kurzola, ale między innymi tam Kurzol mieszka. À propos tego odzewu czytelników, to ja chcę Wam powiedzieć, że nawet dostałam zdjęcie, gdzie był cały bagażnik wypełniony książkami o Kurzolu, bo one szły właśnie z jakiejś okazji do szkoły.
Pierwsza część była o śnie, a druga jest o lęku, o strachu, o tym, że się boimy. Ja mam do Was pytanie: czy Wy macie rodzeństwo?
B.J.: Tak, mam starsze rodzeństwo. Mam starszego brata.
Rodzeństwo, że aż strach
Od razu wiedziałam.
B.J.: A po czym?
Że masz starsze rodzeństwo? Po siostrze Antka. Od razu Cię zapytam, czy ta Twoja starsza siostra to tutaj jest trochę opisana czy nie?
B.J.: Mam starszego brata, ale myślę, że wzorem dla mnie bardziej była córka. Mam córkę i 6 lat młodszego od niej syna, więc tego typu historie, które się dzieją między dzieciakami, szczególnie w kontekście starszej siostry, to była dla mnie swojego czasu codzienność.
Fantastyczna jest starsza siostra. A Ty, Nikola, masz rodzeństwo?
N.K.: U mnie to ja jestem starszą siostrą, mam młodszą siostrę.
Jaka jest ta starsza siostra Antka? Bo od tego się zaczyna: od spotkania z nimi.
Kurzol i strach
B.J.: To trochę zdradzę rąbka tajemnicy, bo to jest tak, że robota się zaczyna ode mnie, tzn. próbuję jakoś postać wykreować, no ale potem trzeba się zastanowić, jak ją przedstawić. I wokół wątku siostry była dosyć długa dyskusja, jak ona ma wyglądać i chyba Ty, jak pamiętam, Nikola, parłaś na to, żeby to była alternatywka. Ja się troszkę tej alternatywki bałem. Zastanawiałem się, czy to jest ta grupa wiekowa, ale przekrzyczały mnie dziewczyny z redakcji Agory, no i mamy taką Agatę, jaką mamy.
N.K.: No i rzeczywiście ja zrobiłam kilka rysunków Agaty. Była w kilku wersjach, jedna czy dwie to właśnie była mniej więcej taka Agata, którą mamy finalnie. Zwykle mam tak, że początkowo rysuję sobie kilka wersji każdej postaci i jedna z nich najbardziej do mnie krzyczy, że to jest ta i to powinna być ta. I ta Agata była zdecydowanie tą, która najgłośniej krzyczała, że to jest ta postać. Cieszę się trochę z tego, że Boguś się jednak dał przekonać, bo wydaje mi się, że gdzieś ten wygląd postaci koresponduje z jej wizerunkiem i opisem.
Oczywiście. Właśnie miałam powiedzieć, że ta postać jest taka soczysta i taka fantastyczna. Bardzo dużo kolorytu tutaj wnosi do historii. No właśnie, ten lęk. I pierwsze pytanie, które pewnie milion razy już słyszeliście po premierze tej książki: dlaczego właśnie ten temat i co było dla Was najważniejsze do przekazania młodym czytelnikom?
B.J.: No to może ja troszkę rozczaruję, bo dla mnie mimo wszystko najważniejsza jest przygoda, więc szukamy też w naszym zespole takich tematów, które niosą jakiś element narracji, dramaturgii, który można wykorzystać. I dla mnie temat lęku, strachu, stresu był tutaj idealny. Wychodzimy chyba wspólnie z Nikolą z takiego założenia, że czytelnika trzeba najpierw wciągnąć, zaciekawić. Co nam z książki, którą dziecko dostanie np. pod choinkę i postawi na półkę? Więc trzeba najpierw kupić dziecko przygodą, historią, tym, co się dzieje, bohaterami, a potem dopiero zastanawiać się, co wartościowego, co mądrego poza samym doświadczeniem i emocjami wynikającymi z czytania, oglądania możemy w takiej książce przemycić. Więc to wyglądało troszkę tak.
Najpierw przygoda
Ale poczekaj. To znaczy chcesz powiedzieć, że to było tak, że dobra, piszemy drugą część i nie było najpierw takiego pomysłu, że jest temat główny, wokół którego się buduje historię? Najpierw szukaliście przygody?
B.J.: To szło trochę równolegle, ale nie zaprzątało wtedy naszej głowy, czy mojej głowy to, co my tam o tym lęku opowiemy, tylko ważniejsze było to, czy ten lęk da się przełożyć na atrakcyjną, ciekawą historię. I to był dla nas punkt wyjścia. A więc o lęku, o stresie, o emocjach można opowiadać mnóstwo, mnóstwo rzeczy. A my tutaj wyszukujemy takich wątków, które są ciekawe, ale też, i tutaj ukłon w stronę Nikoli, które są wizualne. Są takie momenty, kiedy Nikola bierze tekst do ręki i mówi „o super, to już widzę, co się będzie działo”.
No właśnie, Nikola, na końcu książki jest rewelacyjna ilustracja. Narysowałaś lęk Kurzola, który wygląda jak taki uroczy, przeuroczy, przytulaśny stworko-szczeniaczek. I ten lęk może wyglądać również tak, jeżeli my go nakarmimy.
Ta historia faktycznie zaczyna się od przygody. I to takiej przygody mocnej, dlatego że Kurzol niemalże traci życie. Kurzol stanął oko w oko ze swoim największym wrogiem i to jest taki moment, jak już ta sytuacja zostanie troszeczkę złagodzona i Antek próbuje z nim rozmawiać. On mówi, że się nie boi, że w ogóle się nie bał, że to absolutnie jego nie dotyczy. Dlaczego tak jest, że my się tak boimy rozmawiać o lęku, który skądinąd jest bardzo pożyteczną, dobrą emocją i bardzo nam pomaga? Dlaczego my się tego tak boimy?
N.K.: Być może jest to takie trochę zaklinanie rzeczywistości, przekonywanie samego siebie, że dopóki nie powiem tego głośno, że się czegoś boję, to nie mówiąc tego i nie przyjmując tego do wiadomości, udaję, że tego nie ma. I tak długo, jak sam siebie przekonuję, że tego nie ma i nie dopuszczam tego do siebie, nie muszę się z tym konfrontować.
Komiks i tekst
Ale jednocześnie doskonale wiemy, że jak się będzie zamiatać pod dywan i nie mówić o tych emocjach, to jednak muszą wyjść.
B.J.: One muszą wyjść, ale dzieci jeszcze o tym nie wiedzą. I dla mnie właśnie pokazanie Kurzola w taki sposób było istotne, ważne właśnie od tej strony dydaktycznej. Bo myślę, że doświadczeniem wielu dzieci jest nieujawnianie swoich niepokojów, lęków, niemówienie o tym rodzicom. I trochę takiego bohatera mamy. Wszyscy czujemy, że przecież on się boi, a jednocześnie nie ma ochoty tego zakomunikować, choć się trzęsie, choć krzyczy, że będzie miał traumę. Ale przecież on nie zna lęku. I cała historia prowadzi do tego, żeby wreszcie Kurzol ten swój lęk poznał, co się finalnie wydarza.
Antek z Kurzolem za pomocą magicznej klepki kolejny raz wchodzą do organizmu Antka i badają temat stresu i lęku. Pojawiają się stare postacie, takie, które już znamy z poprzedniej części, ale pojawiają się też nowe. Czy możecie opowiedzieć o tych starych i nowych spotkaniach? Powiedzcie, która część tej podróży była dla Was najważniejsza albo najciekawsza.
B.J.: Chciałem opowiedzieć historię, która z założenia ma się toczyć, nie powinna mieć jakichś zgrzytów, niezrozumiałych wątków, jednocześnie powinna przemycać trochę przy okazji, trochę obok wątki dydaktyczne. Dlatego nasi bohaterowie lądują najpierw w tętnicy szyjnej i widzą, co tam się wyprawia, jakie tam jest zamieszanie, że organizm jest w ogromnej mobilizacji, niemal wojskowej. Glukoza i krwinki zbierają siły, bo muszą wzmacniać organizm. Tak działa stres. Potem lądują w mózgu i okazuje się, że w mózgu jest jakiś kłopot z zasilaniem. No bo tak to jest ze stresem, że on odcina nam częściowo górne partie mózgu, przodomózgowie, i oddziałuje na myślenie. Te emocje przejmują kontrolę nad organizmem, więc zależało mi na tym, żeby w tym procesie pokazać, co tam się wyprawia.
Dla mnie na pewno trudna była druga część książki, kiedy próbujemy opowiedzieć, jak działa stres, ale też dać takie bazowe wskazówki związane z tym, jak sobie z tym stresem radzić. Bo z jednej strony chce się dużo dziecku opowiedzieć, ale z drugiej strony trzeba podtrzymać jego uwagę, żeby toczyła się historia. I tutaj całą robotę moim zdaniem robią fenomenalne rysunki Nikoli, które nawet wtedy, kiedy opowieść trochę siada, bo ona musi siąść na moment, to one wypełniają swoim kolorytem książkę i podtrzymują ciekawość dziecka.
Wielki Mistrz
Ale wiesz co? Ja w ogóle nie uważam, żeby ona siadała w którymś momencie. Przeciwnie. Właśnie ta druga część to było takie moje WOW! ze względu na te ilustracje. No po prostu genialne, genialnie narysowane. To jest w ogóle moja ulubiona część i taki pomysł na pokazanie tego, jak można sobie poradzić z lękiem.
I może właśnie, Nikola, Ciebie wypytam o tę część, bo to tak łatwo powiedzieć, żeby się zmierzyć ze swoim lękiem. W teorii wszystko okej, ale jak to narysować?
N.K.: To jest w ogóle bardzo ciekawe, bo też dużo dyskutowaliśmy tutaj i z Bogusławem, i w redakcji, jak ten lęk powinien być narysowany. Bo jest tam scena, kiedy Kurzol staje oko w oko ze swoim strachem i ten strach jest gigantyczny. I początkowo narysowałam, że Kurzol boi się tego strachu i że ten strach sam w sobie jest przerażający. Natomiast po długich dyskusjach doszliśmy do wniosku, że dużo lepszym tropem jest ten, który finalnie pokazał się w książce, to znaczy, że ten strach nie jest przerażający, tylko on się boi tak samo jak Kurzol, że jest jego odzwierciedleniem. I wydaje mi się, że to jest rzeczywiście tutaj pokazane. Była to sugestia Bogusia, która bardzo dobrze zadziałała i tak trochę się zlepiła finalnie w tych ilustracjach. I rzeczywiście strach, który trochę wychodzi z tego Kurzola i trochę odzwierciedla jego emocje, wyszedł naprawdę fajnie i zespolił tę historię. Też bardzo lubię ten fragment, tak że cieszę się, że tutaj został dostrzeżony.
Jak tak pokazuję książkę, to zwrócę również uwagę na to, co jest na samym końcu, czyli taki regulamin strachu. Tak jak był regulamin dotyczący snu w pierwszej części, tak tutaj mamy krótko, zwięźle i na temat, jednocześnie bardzo ciekawie pokazane, jak sobie poradzić ze strachem, czyli podsumowanie tego wszystkiego, co nasi bohaterowie przeżyli i co zrozumieli.
Nie wiem, czy to wybrzmiało, ale ta książka jest prześmieszna. Przez cały czas będziecie się śmiać. Nawet ktoś w grupie wczoraj mi napisał, że czytał „Kurzola” razem z dzieckiem i się totalnie oboje zaśmiewali, więc i dorośli, i dzieci mają z tego ogromną radochę. Kurzol ma swój język. Boguś, czy możesz powiedzieć dwa słowa o takim specyficznym języku Kurzola?
B.J.: Chciałem, żeby ten nasz bohater był oryginalny. On jest oryginalny, bo mieszka pod łóżkiem, jest kurzopodobny, jest oryginalny również ilustracyjnie. W związku z tym chciałem mu nadać pewną specyfikę językową i to też troszeczkę jest taki zabieg, który ma uruchomić uważność i ciekawość dziecka, no bo nawet jeżeli pada taki nie do końca zrozumiały zwrot, to wymaga zastanowienia się, jak ten tekst powinien brzmieć naprawdę. Czyli jak Kurzol, ale to już chyba w trzeciej części, mówi „raz krowie śmieć”, no to o co tutaj chodzi? To jest taka praca dydaktyczna wspólnie z rodzicem, żeby rozwikłać tę zagadkę. I tutaj też pojawił się bardzo fajny pomysł, żeby począwszy od drugiej części, myślę, że będziemy to kontynuować, dać taki słowniczek po to, żeby dziecko mogło wpisać, przełożyć z kurzolowego na polski.
Mam jeszcze do Was takie pytanie à propos Aliny-adrenaliny. Kiedy w Waszym życiu ostatnio Alina-adrenalina tak po prostu ujawniła swoje moce?
N.K.: To jest ciężkie pytanie, bo ja prowadzę raczej spokojny tryb życia, tak żeby w miarę tej adrenaliny unikać. Ostatnio chyba w momencie, kiedy otwierałam drzwi, mój kot zrobił ciekawy manewr, gdzie nie byłam pewna, czy wybiegnie czy nie wybiegnie. To trochę dało mi wyrzut Aliny-adrenaliny w żyłach. Natomiast staram się raczej spokojnie podchodzić do życia i unikać takich sytuacji.
A u Ciebie, Boguś?
B.J.: Mnie na pewno adrenalinę podkręciła premiera „Kurzola”, bo rzeczywiście wokół tej książki dużo się dzieje. Przykładowo wczoraj wsiadłem w pociąg, pojechałem do Krakowa, tam miałem spotkanie w ramach Festiwalu Literatury i wróciłem tego samego dnia do Warszawy. Ale też może to już nie adrenalina, tylko inny hormon. Z przyjemnością czytam pierwsze recenzje, pierwsze głosy czytelników, np. taki miły głos, że „Kurzol” był chyba najszybciej przeczytaną książką przez dziecko, czyli po prostu wzięło, złapało i dopóki nie przeczytało do końca, nie obejrzało, to nie wypuściło ze swoich rąk. Jest to książka o strachu, więc też słyszę takie historie od młodszych czytelników, np. lat 5, które mówią mamie „Mamo, trochę się boję, ale czytaj dalej”.
Jeszcze chciałam Was zapytać o postać Mistrza. Dlaczego on tutaj się pojawił i jakie jest jego główne zadanie?
B.J.: Pojawił się po to, żeby troszkę uzmysłowić naszym młodym czytelnikom, że to, co się dzieje w naszych głowach, to są często nie do końca spójne, a nawet sprzeczne procesy. Czyli co innego chce rozum, a co innego chcą emocje, czy jak to było kiedyś w reklamie, co innego chce serce. To rzeczywiście ma miejsce w naszych głowach. Stąd rozróżnienie szefowej, która jest taka właśnie racjonalna, myśląca, przewidująca, analityczna, i mistrza, który jest chodzącą, chociaż tutaj spokojną emocją po to, żeby dzieciom pokazać, że czasami te rzeczywistości w naszej głowie pchają nas w zupełnie różne strony.
Jejku, przepraszam, ale jaka tu jest piękna ilustracja, jak ona dużo mówi! Jedna z moich ulubionych w tej książce. Fantastyczna! Ja bym sobie nią mogła wytapetować po prostu ściany. Przepiękna.
B.J.: Nikola, jest biznes do zrobienia, słyszę. Plakaty z Kurzolem.
N.K.: Właśnie w mojej głowie się już obraca może nie koło lęku, takie jak na ilustracji, ale koło uruchamiające myślenie na temat tych plakatów, tak że bądź czujna.
Naprawdę? Pierwsza będę w kolejce po te plakaty. To jest fantastyczna rzecz. Ale właśnie ten mistrz tutaj jest bardzo, bardzo ważny. I w ogóle ta relacja między szefową a mistrzem też jest i zabawnie pokazana, i też tak jakby właśnie wyjaśnia wszystko krok po kroku.
Tam pod koniec znowu pojawia się Agata, czyli siostra, która, jak oni wrócili z tego organizmu, ona tam po prostu jest. Co to będzie?
B.J.: Agata jest bystrą dziewczyną i wyczaiła, że ta obrona Antka tego, co się dzieje pod łóżkiem, miała jakiś cel i sens. W związku z tym pojawiła się tam pod nieobecność chłopaków. No i muszę zdradzić, że w związku z tym Agata będzie główną bohaterką trzeciej części „Kurzola”, która jest właśnie w obróbce. Jest napisana i zaczyna się rysować. Nawet już tutaj się trochę narysowało.
Muszę o to zapytać, bo chodzi mi to po głowie i nie mogę przestać o tym myśleć. Jak to jest? Ja wiem, że to wszystko magia i w ogóle wyobrażamy sobie rzeczy, ale wchodzi Agata do tego pokoju, Antek jest jakby z Kurzolem magicznie w swoim ciele. Co ona widzi? Czy ich po prostu tam nie ma?
B.J.: Ich tam nie ma. Ona wchodzi, włazi pod łóżko i korzysta z tej podłóżkowej magii, czyli pomniejsza się i zaczyna już się panoszyć po mieszkanku Kurzola i po prostu sobie siedzi i czeka. Zastanawia się, co się wydarzy i nagle trach! Chłopaki wracają z podróży, a ona odwraca się na krześle i pyta, co tu jest grane.
Ja sobie wyobrażałam taki jej śmiech demoniczny, ale myślę, że ona będzie fajna, nie? Ona nie będzie jakąś wredną, taką okropną siostrą? Nikola, jaka ona będzie?
N.K.: Nasza jedyna bohaterka kobieca nie może być przecież wredną postacią, więc jest bardzo sympatyczna. I myślę, że dla mnie zdecydowanie, jako że jestem dziewczyną, to jest moja postać. Cieszę się, że będzie jej więcej. Cieszę się już na rysowanie jej i myślę, że czytelnicy zdecydowanie ją polubią. A ponieważ jest to książka nie tylko dla najmłodszych, ale na pewno będą się przy niej dobrze bawili również starsi, to myślę, że starsi czytelnicy i czytelniczki znajdą w Agacie jakąś swoją postać, z którą będą mogli trzymać sztamę.
B.J.: Ja powiem tak, bo mam troszkę inne zdanie: ona jest wredna, ona bywa wredna, bywa złośliwa i tam będzie iskrzyło pomiędzy nią a Kurzolem, ale też okaże się dziewczyną bardzo sprawczą, inteligentną, która potrafi podejmować decyzje i to ona tak naprawdę uratuje chłopakom tyłki.
No dobra, to jestem ciekawa. Kiedy trzecia część będzie?
B.J.: W przyszłym roku, ale chyba bardziej w drugiej połowie roku niż pierwszej.
Aha, czyli jeszcze musimy chwilkę zaczekać. Ale dobra, no bo to jest świeżynka, to zaczekamy.
B.J.: Dobra wiadomość jest taka, że trójka jest napisana, a czwórka już się zaczyna pisać.
A o czym będzie czwórka?
B.J.: Czwórka będzie opowieścią o wirusach, a konkretnie o wirusie grypy. No i będzie troszeczkę takim thrillerem.
Wszystko już wiemy. Będziemy czekać. W takim razie bardzo Was proszę o słowo podsumowania na temat drugiej części „Kurzola”.
N.K.: Jeżeli podobał Wam się pierwszy „Kurzol” i uważacie, że był ciekawy, pełen przygód i emocji, to z całą pewnością drugi „Kurzol” da Wam jeszcze więcej tego samego, jeszcze więcej wartkiej akcji, ciekawych bohaterów, zabawnych sytuacji i też pozwoli Wam zrozumieć, jak działa Wasze ciało, jak działa lęk i co się z Wami dzieje tak naprawdę, kiedy się stresujecie, bo każdy z nas zna to uczucie. I myślę, że takie spojrzenie w głąb, trochę w zabawny sposób, bez moralizowania, pozwoli nam lepiej zrozumieć nas samych i spojrzeć na to z trochę innej perspektywy, Czego nie tylko dzieci, ale też dorośli na pewno często potrzebują. Superprzygoda i same mądre rzeczy.
Dokładnie tak jest. Boguś?
B.J.: Jeśli lubicie komiksy, a jest to po trosze komiks, jeżeli lubicie przygodówki, a przy okazji chcecie jeszcze się czegoś nauczyć, to myślę, że „Kurzol” jest dla Was dobrym wyborem. A też czuję, że jak tylko zajrzycie do środka i zobaczycie rysunki Nikoli, natychmiast się w tej historii zakochacie.
Tak, dokładnie. One po prostu wciągają. Nie da się od tego oderwać. I ja Wam to potwierdzam. Bardzo, bardzo Wam dziękuję, że znaleźliście czas i że mogliśmy porozmawiać o kolejnym „Kurzolu”.
Dziękujemy bardzo.
Swoją opinię o książce wyraziłam dzięki współpracy komercyjnej z wydawnictwem i mojej przemyślanej decyzji, że chcę się nią z Wami podzielić.
Najnowsze komentarze