Nie uwierzycie, co przydarzyło się Mii i Anaszce w książce „Lato w Białej Dolinie”! Spotkały Obcych i o mały włos nie wystąpiły w filmie u światowej sławy reżysera.

Ale zanim opowiem wam o szczegółach, przypomnę wam, kim właściwie są Mia i Anaszka. Bo przecież nie każdy musi to wiedzieć albo tak dokładnie pamiętać.

Mia i Anaszka to dwie dziewczynki, 5- i 7-letnia, które są ze sobą zżyte jak siostry, choć technicznie nimi nie są.

Mieszkają w Białej Dolinie i mają wspólnych dziadków – a dokładniej Babcię i Dziadka Bębnów – którzy są prawdziwymi dziadkami tylko Mii, ale to absolutnie nikomu w niczym nie przeszkadza. Kochają się jak najprawdziwsza rodzina.

Z dziewczynkami spotkali się ci, którzy mieli okazję przeczytać książkę Opowieści z Białej Doliny. To był pierwszy tom cyklu, a historia krążyła wokół zagadki znikającego lasu.

opowiesci z bialej doliny recenzja ksiazki dla dzieci sqn anna jankowska aktywne czytanie

Tym razem Przemek Corso (autor), Marcelina (ilustratorka) i wydawnictwo SQN mają dla nas kolejną część – Lato w Białej Dolinie. Zapewniam – jest nie mniej wciągająco, zabawnie i mądrze!

lato-w-bialej-dolinie-recenzja-ksiazki-dla-dzieci-wydawnictwo-sqn88

Jakie to lato w Białej Dolinie

Zaczyna się od tego, że Dziadek Bęben, który dla całej reszty świata jest bardzo ważnym Nadleśniczym Bębnem, przynosi do domu nowinę, że do Białej Doliny przybywają Obcy.

Mia i Anaszka przyjmują tę wiadomość z zaciekawieniem, ale też z lekkim lękiem, który dodatkowo podsycają obawy okolicznych mieszkańców.
Jak wyglądają Obcy? Jakiego języka używają? Czy są zagrożeniem dla lokalnej społeczności?

Takie pytania zadaje sobie większość mieszkańców Białej Doliny, choćby Sklepikarz Bogdan, który jest nastawiony do przybycia Obcych chyba najbardziej sceptycznie.

Uważa na przykład, że przybysze mogą wyjeść cały zapas dżemu, co jego zdaniem byłoby totalną katastrofą. I w ogóle nie przemawia do niego dość sensowny argument, że gdy sprzeda cały dżem, to będzie mógł wybrać się na zasłużone wakacje na wybrzeże.

W całym tym szaleństwie Mia i Anaszka wykazują się największym rozsądkiem. I otwartością. Stwierdzają, że ludzie czasem mówią inaczej, co nie znaczy, że nie da się z nimi dogadać. A gdy w końcu poznają tajemniczych Obcych z rozczulającą słusznością przyznają, że „oni sa tacy sami jak my, tylko inni”.

lato-w-bialej-dolinie-recenzja-ksiazki-dla-dzieci-wydawnictwo-sqn88

Nie tacy obcy Obcy

Kim właściwie są ci budzący powszechną trwogę Obcy? Możemy się tylko domyślać, ale dostajemy całkiem sporo wskazówek.

To wystraszeni, głodni, przemarznięci i zagubieni ludzie, którzy początkowo podchodzą do mieszkańców Białej Doliny z nieufnością. Przychodzą nie wiadomo skąd, zmierzają nie wiadomo dokąd.

Jedno jest pewne – musieli opuścić swoje domy i choć bardzo za nimi tęsknią, nie mogą do nich wrócić i muszą szukać dla siebie nowego miejsca na ziemi.

Jestem pewna, że coś wam to mówi. I bez wątpienia daje do myślenia.

Twórcy książki wykorzystali tę trudną sytuację do pokazania, jak nieuzasadnione bywają nasze lęki przed nieznanym i jak absurdalne są nasze uprzedzenia. Co ciekawe, ich absurdalność demaskują dzieci.

Dużo nowości w Białej Dolinie

Bo tym razem to dorośli boją się nieistniejących przysłowiowych potworów spod łóżka, a małe dziewczynki uświadamiają im, że przecież nie ma żadnego powodu do niepokoju. Że to wszystko siedzi w naszej głowie, a rzeczywistość wcale nie jest taka straszna.

Oczywiście okazuje się, że Obcy są fajni i wcale niegroźni. Większość z nich wyjeżdża z Białej Doliny tak samo niespodziewanie, jak się w niej pojawiła, a ci, co zostali, wrośli w społeczność i zżyli się z mieszkańcami.

Nikogo już nie dziwią Obcy przesiadujący w gabinecie taty Anaszki, nikt też nie reaguje zaskoczeniem na ich „kszekszujący” język. Nawet jeśli nie da się zrozumieć czyichś słów, zawsze można zrozumieć emocje, a to przecież jest najważniejsze.

Czyż to nie najpiękniejsza lekcja tolerancji, w jakiej można brać udział?

lato-w-bialej-dolinie-recenzja-ksiazki-dla-dzieci-wydawnictwo-sqn88

Leśniczy Gałązka w akcji

Przy okazji pierwszej części cyklu o Białej Dolinie zachwycałam się Leśniczym Gałązką. Powiedziałam, że ten sympatyczny, trochę gapowaty samotnik przypomina mi Hagrida z Harry’ego Pottera.

Tym razem nasunęło mi się jeszcze jedno skojarzenie, bo Leśniczy Gałązka ma i w tym tomie swoje pięć minut. A nawet więcej.

W dwóch rozdziałach leśniczówkę Gałązki odwiedzają nie do końca oczekiwani goście. W jednym z nich są to Obcy, a w drugim – Dziadek Bęben i opiekun górskiego schroniska, Stach.

I o ile tych pierwszych Leśniczy Gałązka gości należycie (bo on także, podobnie jak Mia i Anaszka, stroni od bezsensownych uprzedzeń), o tyle wizyta Leśniczego i Stacha trochę wyprowadza go z równowagi.

Głównie dlatego, że Leśniczy Bęben postanowił zaserwować Stachowi trening odchudzający, wkręcając w to sprytnie Leśniczego Gałązkę. A gdy wieść o treningach rozeszła się po okolicy, postanowili skorzystać z niego również pozostali mieszkańcy Białej Doliny.

I tym sposobem ukochana samotnia Gałązki zamienia się w gwarny poligon pełen żądnych aktywności fizycznej fitnesistów. Nie muszę chyba dodawać, że Leśniczy nie jest tym faktem zachwycony…

Sami powiedzcie – czy nie przypomina wam to rozpaczy Shreka, któremu bohaterowie bajek zakłócili spokój na bagnach? Ja od razu o tym pomyślałam i – słowo daję – ubawiłam się setnie, czytając tę historię.

lato-w-bialej-dolinie-recenzja-ksiazki-dla-dzieci-wydawnictwo-sqn88

Cudze chwalicie, lasu nie znacie

Leśniczy Gałązka kocha swoją leśniczówkę i kocha las, który jest jego domem tak samo, jak chatka, w której mieszka.

Każdy dzień rozpoczyna od kubka gorącej czarnej kawy i obchodu po okolicy w towarzystwie ukochanych psów. Wsłuchuje się w szelest liści drzew, szum wody i wycie wiatru. Chłonie otaczające go zapachy i widoki. Za nic w świecie by tego nie oddał.

Ze swoją miłością do przyrody nie kryje się w rozmowie ze słynnym reżyserem, który przyjeżdża do Białej Doliny, żeby nakręcić kolejny hitowy film.

Jak myślicie, jaki będzie efekt ich rozmowy? Ja wam tego nie zdradzę, choć mogę powiedzieć, że będą kolejne powody do wzruszenia.

Wielka mądrość w małej historii

Już w Opowieściach z Białej Doliny znalazłam całą masę mądrych, złotych myśli, które bardzo trafnie podsumowują wiele spraw i zjawisk.

Nie inaczej jest w Lecie w Białej Dolinie. Lekcja tolerancji przy okazji spotkania z

Obcymi, trenowanie umiejętności cieszenia się z drobnych rzeczy, nauka odpuszczania – o tym wszystkim przeczytamy w tej książce.

Ale spokojnie – to nadal jest książka dla dzieci. I to takich w wieku od 5, 6 lat.

Język, którego używa autor, jest prosty, ale piękny. Ilustracje są urocze, jakby szkicowane dziecięcą rączką.

Bohaterowie urzekają swoją niewinnością, a czasem nawet niezdarnością. Jest też Lisek Pietruszek – wielki amator pietruszki – który doprawia całość bajkową nutą oraz cała masa zabawnych sytuacji niczym z Dzieci z Bullerbyn.

Przeczytajcie, bo warto. Lato w Białej Dolinie bawi, ale także, a może przede wszystkim, otwiera oczy i serce na otaczający nas świat.

Lato w Białej Dolinie

Autor Przemek Corso
Ilistracje Marcelina
Wydawnictwo SQN
Okładka twarda, kartki miękkie.
Wiek czytelników: 5+
zdjęcia bez filtrów.

lato-w-bialej-dolinie-recenzja-ksiazki-dla-dzieci-wydawnictwo-sqn88

Kategorie: