Kto miał ulubionego misia maskotkę? Ręka w górę. Moja córka miała, ja miałam takiego żółtego i ma go również bohaterka książki pt. Misiu, wróć.
Piękna opowieść autorstwa Anny Włodarskiej utrzymana „nocnej tonacji”, bo to wszystko wydarzyło się właśnie w nocy.
Są takie dni, a właściwie noce, że zaczyna dziać się magia.
Taki właśnie czar zrodził się pewnej letniej nocy z dziecięcej rozpaczy, sporej garści łez i cichego zaklęcia szeptanego w mokrą poduszkę: Misiu, wróć.
Subskrybuj Aktywne Czytanie, nie przegapisz żadnej recenzji filmowej.
Pluszowa zguba
Na pierwszej stronie widzimy małą dziewczynkę, dziecko tęskniące za misiem, który się gdzieś zgubił, a już na następnej mamy misia, który sobie siedzi na murku. Zostawiony, po prostu zapomniany. No… zdarza się. Dzieci czasami zapominają o ulubionych maskotkach.
Tej historii by nie było, gdyby nie ta magia, bo dzięki niej Miś budzi się do życia i trzeba przyznać, że sam jest tym zdziwiony.
Miś pomacał łapką czarny nosek. Na szczęście wszystkie niteczki były na swoim miejscu, a potem wstał, otrzepał się i rozejrzał wokół.
– No, niech no pomyślę — mruknął. I wtedy właśnie odkrył, że potrafi myśleć.
On też odkrył, że potrafi mówić. Ale co najważniejsze — odkrył też (a może bardziej poczuł) BRAK.
Nagły lęk rozszedł się po pluszowym ciałku, od końców łapek aż po uszka. I wtedy miś poczuł, że czegoś mu brakuje. I to był bardzo wielki brak. Jakby stracił część ciała, tak ważną część, jak łapki.
Gdzie jesteś, Misiu?
Powoli Miś zaczyna sobie wszystko uświadamiać, przypominać i pada ważne słowo: Marysia. To właśnie Marysia tak za nim tęskni, a on za nią, więc Miś postanawia wziąć los w swoje łapki i wrócić do domu.
Rozmyśla, rozmawia z wiatrem i podejmuje wyzwanie.
Jest tu nawet niebezpieczna sytuacja, kiedy o mało nie został potrącony przez samochód. Taka niewielka zabawka na środku ulicy i to jeszcze na deskorolce, którą przypadkiem znalazł.
W końcu nadjeżdża autobus i tu ważny jest jego numer. Chociaż Miś nie zna się na cyferkach, to dokładnie zapamiętał, jakie pojazd ma dziwne znaczki. Marysia mówi na to: pałeczka, pupa i bałwanek.
– Wsiadam – postanowił Miś.
A to jest autobus. 138, gdybyście się zastanawiali, co oznaczają te dziwne znaczki. 🙂
I tak krok po kroku, nie bez problemów, Miś jest coraz bliżej i bliżej domu. Nie poddaje się, zwłaszcza że więcej rzeczy sobie przypomina. Ulice, domy, plac zabaw. W końcu widzi znajome okno, a w nim znajomą lampkę. Jest blisko!
Udaje mi się dotrzeć do pokoju Marysi, która śpi i nawet nie wie, że Miś jest w środku.
Misiu, jesteś!
Piękna jest też rozmowa między Marysią i Misiem oraz jego przemyślenia. Gdy już jest w domu, bezpieczny w jej ramionach, myśli: Ej, ale ty jesteś! Niby tak mnie lubisz, niby jesteś taka właśnie misiowa, a jednak mnie zostawiłaś. Nie zadbałaś o mnie.
Zostawiłaś mnie na murku i poszłaś z mamą na lody. Żaden z ciebie misiolububek, tylko misiozgubek.
Potem jednak doszedł do innego wniosku.
Nie chciałaś mnie zgubić, ja wiem. Takie małe misiolubki czasem coś gubią i nic na to nie mogą poradzić. Ja też nic nie mogę na to poradzić, że ma, małe łapki, które szybko się męczą. Gdyby nie to, wróciłbym do ciebie o wiele prędzej.
Komu spodoba się ta książka?
Myślę, że taka przyjemna historia sprawdzi się do czytania na dobranoc. I ten nocny klimacik.
Ale to też historia dla dzieci, które mają swoje ulubione przytulanki albo jakieś inne zabawki, ważne dla nich rzeczy. Pokazuje, że warto ich pilnować, zwłaszcza że w prawdziwym życiu niekoniecznie zawsze dzieje się magia.
Tutaj mamy do czynienia z czarami, jednak nie każdy zgubiony miś wsiądzie do autobusu i znajdzie do nas drogę. Więc dbajmy o tych, na których nam zależy.
Misiu, wróć
Autorka Anna Włodarkiewicz
Ilustracje Silvia Pizzati
Wydawnictwo Świetlik
Książka dla wieku 3-6 lat.
Zdjęcia bez filtrów.
Swoją opinię o książce wyraziłam przy współpracy komercyjnej z wydawnictwem i mojej przemyślanej decyzji, że chcę się nią z Wami podzielić.