Gdybym zapytała, czy zaliczacie się do Klubu Przyjaciół Planety, pewnie większość odpowiedziałaby: Jasne! Mam nadzieję, że za deklaracjami idą u was czyny, bo planeta potrzebuje teraz takich klubowiczów i i to bardzo.
To nowa seria detektywistyczno-przygodowa pod patronatem bloga Aktywne Czytanie, w której dzieci naprawiają to, co najczęściej chciwi, nierozsądni dorośli próbują zniszczyć.
Lubię i to BARDZO rozmawiać z twórczyniami książek dla dzieci. Jest coś niesamowitego w takich rozmowach, a ta była podwójnie wyjątkowa, bo prowadzona w języku polskim i norweskim.
Ruth Lillegraven zgodziła się opowiedzieć o serii KLUB PRZYJACIÓŁ PLANETY.
Jak się pewnie domyślacie, ja po norwesku ani be ani me, jednak z opresji wyratowała mnie Karolina Drozdowska, która te książki wspaniale przetłumaczyła. Naszą rozmowę też wzięła na swoje barki. A widzicie, kogo ma na koszulce? Zgadniecie, co to za postać? 😁
Miłośnicy Lassego i Mai, mali przyrodnicy, bystre dzieciaki i samodzielni czytelnicy powinni na chwilę zatrzymać się na tych książkach.
Detektywi dla planety
CZARNE ŁABĘDZIE to pierwsza część i od niej proponuję zacząć.
Sam tytuł brzmi pięknie, ale od razu powiem, że to ptaki ubabrane w odpadach ropopochodnych, a nie jakaś baśń.
Właśnie w tej części poznajemy Vanję i Siverta, do których dołącza Mo – nowy chłopak w mieście. Będą od nowego roku szkolnego chodzić razem do klasy.
Na razie jednak ich myśli zaprzątnięte są nadprogramową górą śmieci i zanieczyszczoną wodą w ich miejscowej zatoce.
Dzieci zaczynają badać sprawę na własną rękę. Okazuje się, że w te zanieczyszczenia zamieszana jest ekipa podejrzanych dorosłych, którym bardziej zależy na nabijaniu kasy niż ochronie środowiska.
Ten czarny wyciek ropy wydostaje się z uszkodzonej łodzi, a za tym uszkodzeniem również stoi dość podejrzana historia.
Dzieci podejmują ryzyko, śledzą, tropią, wiążą fakty, rozmawiają z kim się da, żeby tylko dowiedzieć się, jak rozwiązać problem.
Jak pomóc planecie?
Jeszcze nie nazywają się oficjalnie Klubem Przyjaciół Planety, po prostu są świadomymi młodymi ludźmi, których niepokoi stan ich najbliższego otoczenia.
I jak to bywa w przypadku młodych detektywów, dorośli nie od początku wierzą dzieciom. Jednak w tej historii są i tacy (na przykład rodzice, wujek policjant), którzy ostatecznie wspierają przyjaciół w zamknięciu oprychów.
Szczęśliwie i brawurowo rozwiązana sprawa wycieków ropy do zatoki owocuje pomysłem na powstanie Klubu Przyjaciół Planety. Oby jak najwięcej takich klubów zaistniało!
Na końcu książki jest też coś bardzo pomocnego, a konkretnie słowniczek podsumowujący główny temat, którym w tej części jak już wiemy jest ropa i zanieczyszczenie wód.
Dzięki temu książka jest nie tylko ciekawą przygodą do przeczytania, ale też narzędziem w rękach dzieci. Mamy tu konkrety o tym, jak to zagraża planecie i co zrobić, by zapobiegać podobnym sytuacjom.
Świadomość – to słowo klucz, bez którego żadne, nawet najciekawsze książki nie zmienią postępowania ludzi.
Czarne łabędzie
Autor Ruth Lillegraven
Ilustracje Jens Kristensen
Wydawnictwo Widnokrąg
Książki dla dzieci 6+.
Zjęcia bez filtrów.
Jak pomóc klimatowi?
Czasem się jednak zastanawiam, czy tę odpowiedzialność powinniśmy zrzucać na młode pokolenie, które przecież będzie żyło w świcie, jaki dzisiaj im przygotowujemy.
Dlatego bardzo zachęcam do wspólnego czytania tej serii, żeby potem porozmawiać o tym, co już zostało zrobione i co jeszcze dzisiaj możemy zdziałać. Żeby nasze dzieci mogły rozwinąć skrzydła w przyszłości i nie okazało się nagle, że jest problem, bo skrzydła upaprane są czarną ropą.
Być może tak zupełnie subiektywnie popadam nieco w patetyczne tony, zwłaszcza, że te książki są napisane lekko i cudownie się je czyta. Wybaczcie, ten temat bardzo leży mi na sercu. 🙂
Myślę, że ilustracje skuszą także samodzielnych czytelników. Są na każdej stronie i to w dużych ilościach!
Subskrybuj Aktywne Czytanie na YouTube. Nie przegapisz żadnej recenzji filmowej!
Znikająca chata
To kolejny tom przygód Klubu Przyjaciół Planety, czyli właściwie ich druga sprawa. Dzieci w tych książkach same odnajdują zlecenia, czasem nawet jakby przypadkowo.
Tym razem tematem przewodnim są śmieci w lasach i na łąkach, ale nie myślcie, że sprawa zamknie się na pogrożeniu palcem, by nie rzucać papierków na ziemię.
Przyznaję, że druga część podoba mi się bardziej, bo temat jest ujęty dość oryginalnie. Do tego chwyta za serce, bo kłopoty ma nie tylko planeta, ale też konkretne zwierzęta.
W tym przypadku owce i krowy. Ukochana krowa Vanji pada z powodu zatrucia. To cios dla dziewczynki i całej rodziny, dlatego tu zaczyna się sprawa do rozwiązania.
W zasadzie kłopoty zaczęły się chwilę wcześniej, gdy dzieci odkryły, że opuszczona chata, którą obrały sobie na siedzibę Klubu, właśnie została zrównana z ziemią.
Prace budowlane zaśmiecają okolicę i wcale nie tak, że to się dzieje niechcący. W śmieciowe decyzje zamieszani są ponownie dorośli, dla których zostawanie ostrych elementów na polach, zakopywanie odpadów w lesie… to nic wielkiego.
„Ludzie zatruwają. Zwierzęta i rośliny uzdrawiają”
(Jan Stępień)
Ktoś może pomyśleć, że: no tak, te wielkie złe koncerny i te bogate firmy, to ich wina! Jednak właśnie niekoniecznie. Zrobił na mnie ogromne wrażenie przykład wyrzucanych puszek.
Puszka rzucona na łąkę może zostać zmielona przez ciężkie maszyny razem z roślinami na paszę, którą potem jedzą np. krowy. Zwierzęta tego nie zauważają, ludzie też nie, a drobinki metalu w żołądku szkodzą. I to bardzo!
Oczywiście, że dzieci i tym razem stają na wysokości zadania, choć potrzebna była pomoc dorosłych przy zamknięciu sprawy. Na szczęści bliscy klubowiczów już wiedzą, że mają pod opieką młodych angażujących się w sprawy ochrony środowiska.
Trzeba przyznać, że te norweskie historie z dreszczykiem wciągają, bawią i dają do myślenia. Czyli jest to mieszanka, która nie tylko zachęca do czytania, ale też do dbania o planetę.
Przecież podobnych sytuacji spotykamy na co dzień bardzo wiele – mniejsze i większe sprawy, w które możemy się włączyć.
Nie potrzeba do tego licencji klubowicza, wystarczą wrażliwość i chęć do działania.
Sposoby na ratowanie planety
Gdyby ktoś potrzebował jeszcze garści argumentów na to, że trzeba dbać o planetę, zostawiam ich kilka do przemyślenia.
- Zdrowie i bezpieczeństwo, bo dbając o klimat i planetę, możemy zapewnić sobie i przyszłym pokoleniom zdrowe i bezpieczne środowisko do życia.
- Ochrona dzikiej przyrody, bo planeta jest domem dla wielu różnorodnych gatunków zwierząt i roślin. Dbanie o nią oznacza dbanie o ich siedliska i zapewnienie przestrzeni do życia.
- Zmniejszenie ilości śmieci — recykling, ograniczenie zużycia jednorazowych przedmiotów i oszczędzanie energii. Zbieranie śmieci podczas spacerów po lesie czy plaży zawsze jest dobrym pomysłem.
- Zachowanie czystych oceanów, bo one są niesamowitymi miejscami pełnymi różnorodnych form życia. Zanieczyszczenie może poważnie wpłynąć na całe ekosystemy.
- Oszczędzanie energii, bo zużywanie mniej energii oznacza mniejsze zużycie paliw kopalnych, a tym samym mniej emisji gazów cieplarnianych. Możemy oszczędzać energię poprzez wyłączanie urządzeń elektrycznych, gdy ich nie używamy, korzystanie z energii odnawialnej i ograniczenie podróży samochodem.
- Tworzenie lepszego świata dla przyszłych pokoleń, bo dzieci rozumiejące, czym jest ochrona klimatu i planety, będą miały szansę żyć w lepszym, bardziej zrównoważonym świecie, gdy dorosną.
Podcast Aktywne Czytanie ROZMOWY
Ruth Lillegraven, Karolina Drozdowska, „Klub Przyjaciół Planety”
Dzień dobry. Witam serdecznie na kolejnym spotkaniu z cudownymi ludźmi.
Aktywne Czytanie Rozmowy to jest nasz cykl, w którym rozmawiamy o książkach dla dzieci.
Tym razem mam Klub Przyjaciół Planety i dwie cudowne kobiety: autorkę Ruth Lillegraven oraz tłumaczkę Karolinę Drozdowską. Bardzo Wam dziękuję, że zechciałyście się z nami spotkać. Karolina Drozdowska będzie tłumaczyła wszystko to, o czym rozmawiamy, z polskiego na norweski i odwrotnie, żebyśmy mogły autorkę wypytać o wszystkie ciekawostki związane właśnie z tworzeniem tych książek.
Skoro już mamy sprawy techniczne za sobą, chciałam zapytać, skąd pomysł na książki, które mają taką nutkę ekologiczną. Bo Klub Przyjaciół Planety ma w sobie zagadkę detektywistyczną i zawsze ta zagadka jest właśnie z motywem ekologicznym. Dlaczego właśnie ta ekologia w tych książkach?
Ruth: Ten pomysł przyszedł mi do głowy, kiedy parę lat temu zaczęłam pisać kryminały dla dorosłych. Pomyślałam wtedy, że mogłabym równie dobrze zacząć pisać kryminały dla dzieci. Zależało mi na tym, żeby te książki były napisane w moim języku ojczystym, czyli w nynorsku. W Norwegii mamy dwa języki pisane: nynorsk i bokmål. I większość książek dla dzieci jest pisanych w bokmålu, czyli w tym języku bardziej popularnym. Zależało mi, żeby pisać w nynorsku, a również zależało mi na tym, żeby te książki były jakoś powiązane właśnie z tematem ochrony środowiska i zmian klimatu, żeby to była rozrywka dla dzieci, żeby to było ciekawe, ale również żeby dzieci mogły się czegoś z tego nauczyć.
I dokładnie tak jest. A czy te dwa języki, bo ja przyznaję, że nigdy wcześniej o tym nie słyszałam, czy któryś jest trudniejszy, że dla dzieci się pisze jakby w jednym? Jak to jest? Proszę powiedzieć.
Karolina: Tak więc w nynorsku, czyli w tym języku, którym posługuje się autorka, wychodzi sporo książek dla dzieci, ale nie tak wiele powieści detektywistycznych albo książek detektywistycznych dla dzieci. Ruth mówi, że nie pamięta dokładnie, jak to wygląda procentowo, ale zdecydowanie większa liczba ludzi w Norwegii ma jako pierwszy język pisany bokmål, czyli nie ten, którym posługuje się Ruth. I to, który język jest trudniejszy, zależy od tego, który język dzieci mają jako ten tak zwany pierwszy język pisany, którego uczą się w szkole jako swojego pierwszego języka.
Dzieci Ruth na przykład po tym, jak rodzina przeprowadziła się na zachód kraju, mają właśnie nynorsk, czyli ten język, w którym pisze Ruth, jako swój pierwszy język. Więc to wszystko zależy od tego, gdzie się mieszka i jakim językiem się pisze na co dzień. Natomiast bokmål jest zdecydowanie językiem większościowym, a nynorsk, czyli ten, w którym pisze Ruth, jest językiem mniejszościowym.
Aha, rozumiem, super. Dziękuję bardzo za wyjaśnienie. Chciałam jeszcze Wam powiedzieć wszystkim, którzy będą nas oglądać, słuchać i czytać, że właśnie ten wątek detektywistyczny jest rewelacyjnie poprowadzony i książki są też tak przygotowane, żeby początkujący młodzi czytelnicy dawali radę. Dlatego, że jest duży tekst, jest podział na rozdziały i wszędzie są ilustracje.
I teraz właśnie pytanie do autorki, czy to jest taki przemyślany zabieg, żeby trafić do dzieci, które zaczynają samodzielne czytanie. W Polsce to są dzieci mniej więcej 6-7 lat i w górę. Wtedy one mogą dźwignąć takie książki. Czy to, że jest tak dużo ilustracji, to był pomysł autorki, czy już gdzieś tam w toku właśnie wydawniczym to się wszystko wydarzyło?
Ruth: To jest kwestia gatunku literackiego, które te książki reprezentują. To jest naturalne, że książki dla czytelników w tym wieku są bardzo bogato ilustrowane. Kiedy sama czytałam dla swoich dzieci, nauczyłam się, jak bardzo ważne są ilustracje, więc na bardzo wczesnym etapie prac nad tymi książkami było oczywiste, że ilustracje będą istotną częścią całej tej opowieści.
Jestem też bardzo zadowolona z ilustracji Jensa Kristensena, który dostał nawet za rysunki do pierwszej książki nagrodę Ministerstwa Kultury, co się rzadko zdarza, jeśli chodzi o tego rodzaju gatunek, czyli powieści kryminalne. To jest bardzo typowe dla tego rodzaju gatunku, czyli literatury dla dzieci. Od początku było wiadomo, że te ilustracje będą i że będzie ich aż tyle.
Są fantastyczne. A to nie wiedziałam nawet o nagrodzie. To też super. I teraz pytanie o takie inspiracje. Bo tutaj mamy trójkę bohaterów: dziewczynka i dwóch chłopców. Oni wpadają w różne przygody, gdzieś te przygody ich spotykają i angażują się właśnie w odkrywanie tych zagadek detektywistycznych. Czy to wynikało z obserwowania pani dzieci, czy własnych doświadczeń? Proszę powiedzieć, jak to było.
Ruth: Tak naprawdę jest to połączenie różnych inspiracji i rezultatu oglądania różnych osób. Trochę inspiruję się moimi własnymi dziećmi, troszeczkę innymi dziećmi, trochę moimi własnymi doświadczeniami, ale zależało mi na tym, żeby te postaci były prawdziwe i wiarygodne. Np. Vanja jest tak stereotypowo odważna, ale czasami się boi. A Sivert jest takim stereotypowym mięczakiem, ale czasami jest odważny. I zależało mi na tym, żeby w tych postaciach ujawnić, pokazać to, że jesteśmy bardzo skomplikowanymi istotami jako ludzie i zachowujemy się inaczej z dnia na dzień i z sytuacji na sytuację.
Jesteśmy skomplikowani, ale jednocześnie to jest tak lekko pokazane, tak prawdziwie, więc myślę, że to się udało. Dzięki też, mam wrażenie, tłumaczeniu. A jeszcze chciałam o coś zapytać, bo w tej serii mamy w Polsce dwie książki, natomiast wiadomo, że jest ich więcej już w oryginale wydanych. I chciałam zapytać, czy autorka przygotowując ten wątek główny, gdzie są odpady ropopochodne czy śmieci, czy cokolwiek innego takiego ekologiczno-technicznego, czy się musiała dodatkowo przygotowywać. Bo tutaj z tyłu książki są jeszcze takie zebrane informacje, podsumowanie tematu głównego, które jest jednocześnie bardzo edukacyjną rzeczą, więc chciałam dopytać, czy trzeba się było jakoś dodatkowo w jakieś badania zagłębić. Jak to było? Chodzi mi o taki warsztat pisarski.
Ruth: Po norwesku jak na razie wyszło pięć książek. I faktycznie na końcu każdej z nich jest taka sekcja składająca się z dwóch stron, przedstawiająca fakty o temacie ekologicznym, którego dana książka dotyczy. Uważam za ważne podkreślenie tego, że to nie ja piszę te teksty akurat tam, tylko Ole Mathismoen, który jest dziennikarzem, pisarzem i ekspertem od zagadnień klimatycznych. Ja sama bardzo dużo się uczę z tych króciutkich wstawek, które tam się pojawiają.
Jeśli chodzi o research, który wykonuję, to oczywiście staram się robić wszystko, co mogę, żeby wdrożyć się w dany temat, ale nie zagłębiam się jednocześnie w to zbyt głęboko, bo uważam, że moim zadaniem jest stworzenie przekonującej historii, którą wokół tego tematu można obudować. Ale na przykład w książce numer 3, która jeszcze nie wyszła po polsku, tematem głównym jest nielegalny połów homarów, o czym sama nie miałam w ogóle pojęcia i musiałam się wdrożyć w temat i zobaczyć, jakie są zasady, jakie są reguły prawne wokół tego. Bardzo często też konsultuję się właśnie z Ole Mathismoenem, który tworzy te ostatnie strony do moich książek.
Chciałam dodać, że w książce numer 2, czyli Znikająca chata, która wyszła po polsku, opisane jest zagadnienie zwierząt gospodarskich, które chorują. Jest tam krowa, którą boli brzuch. I detektywi starają się ustalić, dlaczego to się stało. Jedną z teorii jest to, że ta krowa zjadła przemielone aluminiowe puszki, które zostają wyrzucone przez ludzi. Potem się okazuje, że to nie jest rozwiązanie tej zagadki, ale jest to możliwa teoria. I ten pomysł przyszedł mi do głowy, kiedy rozmawiałam z moim kolegą, który jest weterynarzem w sąsiedniej wsi, i powiedział mi, że jeśli chcę pisać o zwierzętach, które chorują, to bardzo ważne jest to, żebym napisała coś o puszkach wyrzucanych przez ludzi przez okna samochodów. Potem te puszki są przemielone razem z paszą dla zwierząt i bardzo dużo zwierząt choruje i umiera w Norwegii co roku właśnie z tego powodu.
I to jest przykład tego, że dostałam pomysł właściwie zaserwowany na srebrnej tacy przez znajomego, więc przynajmniej w tym przypadku nie wykonałam jakiegoś ciężkiego researchu, ale tutaj pomysł przyszedł mi do głowy po rozmowie z kolegą.
A ja właśnie muszę Wam powiedzieć, że dokładnie ten przykład zrobił na mnie ogromne wrażenie i nawet w recenzji właśnie ten przykład przytaczałam, bo tak naprawdę nie miałam o tym pojęcia,. Bo zawsze nam się wydaje, że zaśmiecamy planetę, gdy wyrzucimy puszkę i nie przychodzi nam do głowy to powiązanie, o którym tutaj jest wspomniane. Więc specjalnie też o tym mówiłam i podkreślałam, bo to jest genialny przykład.A jakie jeszcze będą pomysły autorki na kolejne przygody klubowiczów? Czy gdzieś tam może w tyle głowy są takie plany do przeprowadzenia młodych czytelników i młodych ekologów przez takie tematy? Są one niezmiernie ciekawe i bardzo oryginalnie pokazane. Nie sztampowo. Chociaż temat ekologii jest szeroki i bardzo często pojawia się w książkach dla dzieci, więc jestem ciekawa, czy są jeszcze jakieś pomysły w zanadrzu.
Ruth: Chyba najłatwiej będzie odpowiedzieć na to pytanie, mówiąc, jakie tematy zostały poruszone w tych książkach, które już są po norwesku, a jeszcze ich nie ma po polsku. W książce numer 3, jak wspominałam, mamy nielegalny połów homarów. W książce numer 4 mamy z kolei sytuację przed świętami Bożego Narodzenia i dramatyczne wydarzenia na jarmarku świątecznym.
Ale chciałam więcej powiedzieć o książce numer 5, ponieważ w tych pierwszych książkach poruszam bardziej tematy środowiska, a w książce numer 5 koncentruję się bardziej na kwestii zmian klimatycznych, która wydawała mi się trochę abstrakcyjna i musiałam się trochę wysilić, żeby ubrać to wszystko w jakąś sensowną historię.
Książka numer 5 opowiada o tym, że do doliny na zachodzie Norwegii, gdzie mieszkają nasi bohaterowie i gdzie mieszkają rzadkie gatunki ptaków, przybywa amerykańska ekipa filmowa, żeby nakręcić film, więc ci ludzie przylatują helikopterami, przypływają wielkimi promami. I to pokazuje, jakie znaczenie dla naszego środowiska ma to, kiedy nagle ludzie z drugiego końca świata przychodzą i biorą w posiadanie całą dolinę i co to może oznaczać. Tutaj nastąpiła taka zmiana akcentów, że z tych takich bardzo konkretnych kwestii związanych z ochroną środowiska przenosimy się na kwestię bardziej abstrakcyjną, dotyczącą zmian klimatycznych.
Super. Mam nadzieję, że wydawnictwo Widnokrąg będzie wydawało dalej serię, bo czyta się to fantastycznie i my przed nagraniem z panią Karoliną sobie rozmawiałyśmy o tym, że ja mam takie skojarzenie z przygodami Lassego i Mai z książki Biuro Detektywistyczne Lassego i Mai. I to jest taka literatura, którą małe dzieci w Polsce znają i myślę, że miłośnicy przygód detektywistycznych odnajdą się tutaj bez najmniejszego problemu.
Tym bardziej chciałabym, żeby było więcej tomów, zwłaszcza że kładziemy nacisk na ten mądry przekaz. A teraz jeszcze chciałam zapytać Panią, Pani Karolino, o samo tłumaczenie. Bo to jest też, jakbym powiedziała, zupełnie osobna sztuka i zupełnie osobna praca, dlatego że książki nie mają klimatu, czasami mogą stracić taką werwę swoją i akcję w momencie, kiedy są kiepsko przetłumaczone. To się czyta genialnie, fantastycznie są przetłumaczone, więc proszę powiedzieć dosłownie w dwóch słowach, jak wygląda Pani praca z takim tekstem. Jak się wyszukuje te językowe smaczki, żeby to wszystko zagrało? Czy to jest łatwe? Czy to jest trudne i jak to jest? Jak się maluje te słowa?
Karolina: Jeśli chodzi o te dwie konkretne książki, to ja je tłumaczyłam w takim dosyć specyficznym momencie mojego życia. Mianowicie leżałam w łóżku i byłam chora na koronawirusa, czułam się dosyć źle i nie byłam w stanie za bardzo się ruszać, ale byłam w stanie tłumaczyć. To była taka bardzo miła rozrywka i to też mi przynosiło dużo ukojenia w tym, że leżałam i lało mi się z nosa, bolało mnie gardło.
Ja bardzo lubię tłumaczyć nynorsk, bo to jest coś innego. Nynorska się nie tłumaczy tak często jak ten drugi język bokmål. Więc to było fajne wyzwanie samo w sobie. Lubię tłumaczyć dla dzieci, bo jak się tłumaczy dla dzieci, to to jest taki język, którym nie za bardzo da się manipulować. W tłumaczeniu dla dorosłych łatwo jest coś ściemnić, albo jeśli się nie do końca czuje jakieś zdanie, to jakoś je przeredagować. Natomiast ten język, którym się pisze i mówi do dzieci, jest bardzo konkretny i bardzo uczciwy.
I to było bardzo fajne doświadczenie. Ja sama nie mam dzieci, ale mam dużo dzieci w swoim życiu. To są dzieci moich przyjaciół. I kiedy tłumaczyłam te książki, wyobrażałam sobie, że to są książki dla nich. I to mi pomagało złapać właściwy rejestr i dobierać właściwe słowa.
Myślę, że będziemy powoli zmierzać do końca. Ale mam jeszcze takie pytanie, prośbę, jeżeli się zgodzi autorka, bo zazwyczaj jak rozmawiam z autorami, z twórcami książek dla dzieci, którzy nie są z Polski i ich teksty są tłumaczone, pytam, czy się zgodzą powiedzieć tytuł swoich książek po polsku. Klub Przyjaciół Planety.
Bardzo serdecznie paniom dziękuję za dzisiejsze spotkanie i dzisiejszą rozmowę i taką masę ciekawostek na temat tej właśnie serii. Wspaniałej, fantastycznej i mądrej przede wszystkim. Ja też dziękuję za to doświadczenie, bo nigdy nie miałam okazji rozmawiać z autorką i tłumaczką, więc to nowe doświadczenie.
Ruth: Dziękuję. Też uważam, że było bardzo miło.
Karolina: Ja też uważam, że było bardzo miło.
Jeszcze raz dziękuję za wspaniałe spotkanie.
Swoją opinię o książce wyraziłam przy współpracy komercyjnej z wydawnictwem i mojej przemyślanej decyzji, że chcę się nią z Wami podzielić.
Najnowsze komentarze